Pacjenci, podejrzewając, że okulistka przyjmowała ich po pijanemu, już dwa razy wzywali policję. Mundurowi badali ją alkomatem i potwierdzali obawy pacjentów. W listopadzie ubiegłego roku Ariadna G. na dyżurze miała 0,8 promila alkoholu, w marcu - 0,87 promila.

Reklama

Sprawą zajęła się prokuratura. Śledczy sprawdzali, czy okulistka naraziła zdrowie i życie pacjentów. Na szczęście dla niej uznali, że nikomu nie zaszkodziła. Sąd wciąż bada, czy była synowa Gierka - pełniąc dyżury pod wpływem alkoholu - popełniła wykroczenie.

Równolegle przeciw Ariadnie G. ruszyło postępowanie dyscyplinarne. Wszczął je Śląski Uniwersytet Medyczny, który jest założycielem kliniki. Zostało jednak zawieszone do czasu zbadania sprawy przez sąd.

Ale samorząd lekarski nie chciał czekać. Choć na szczęście Ariadna G. nie zdążyła po alkoholu zaszkodzić żadnemu pacjentowi, ryzyko, że w końcu zaszkodzi, było niedopuszczalne. Dlatego została zawieszona w wykonywaniu zawodu lekarza. Jak tłumaczył Maciej Hamankiewicz, szef Okręgowej Rady Lekarskiej Śląskiej Izby Lekarskiej, zakaz będzie obowiązywał do końca leczenia Ariadny G. Bo nie jest tajemnicą, że była synowa Gierka od dawna ma problemy z alkoholem.

Od tej decyzji okulistka może jeszcze odwołać się do Naczelnej Izby Lekarskiej.

Zanim na jaw wyszły alkoholowe problemy Ariadny G., 69-letnia profesor była dyrektorem Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 5, a także kierowała działającą w nim Kliniką Okulistyki.