Kolekcja liczy ponad 120 eksponatów, czyli prawie tyle, ile w ogóle ma w swoich zbiorach Muzeum Powstania Warszawskiego. To ostemplowane koperty, znaczki, wydruki próbne i ich ostateczne wersje. Jest też wiele listów.
Na podstawie zdjęć udało się odczytać nazwiska niektórych adresatów, także osób żyjących!
W wystawionym na licytację zbiorze są też eksponaty, które uznano za bezpowrotnie utracone. "Między innymi jeden z zaginionych projektów znaczków, które były zgłoszone na konkurs znaczka w czasie powstania" - cytuje RMF dyrektora muzeum, Jana Ołdakowskiego.
Niemcy nie wycofają kolekcji z aukcji
Nic więc dziwnego, że o zakup kolekcji stara się warszawskie muzeum. Niestety, nie ma na to pieniędzy. Pomoc obiecało ministerstwo kultury, ale nie wiadomo, do jakiej sumy jest w stanie licytować.
Dlatego Polacy starali się, by kupić kolekcję za cenę wywoławczą. Ale Niemcy nie chcą o tym słyszeć - zainteresowanie listami jest wielkie, z całego świata, i sprzedający ma nadzieję za gigantyczny zarobek.
Listy nigdy nie dotrą do adresatów
Jak podaje RMF, kolekcja umieszczona została w katalogu pod numerem 7400 i hasłem "Powstanie Warszawskie", pod młotek trafi prawdopodobnie w sobotę. Jej cena wywoławcza to 190 tysięcy euro.
Dom aukcyjny potwierdził, że sprzedającym zbiory powstańczej poczty jest Niemiec, którego żona jest pochodzenia polskiego. Dokumentację zbierał przez wiele lat. Jest bardzo zainteresowany historią Powstania Warszawskiego.
Jego kolekcja ma ogromną wartość zarówno historyczną, jak i emocjonalną. Szczególnie dla tych, których bliscy zginęli w Powstaniu Warszawskim. I do których listy z poczty polowej nigdy nie dotarły.
Adresaci najprawdopodobniej już nigdy nie odzyskają wysłanych do nich listów. Jeśli jednak Muzeum Powstania Warszawskiego uda się je kupić, będą je mogli chociaż zobaczyć i przeczytać.