Specjaliści z kliniki psychiatrii Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy orzekli, że niektórzy z żołnierzy strzalając w kierunku Nangar Khel, działali w stanie ograniczonej poczytalności.

Opinia biegłych dotyczy czterech żołnierzy. "Uznano, że niektórzy żołnierze, wskutek stresu na polu walki działali w warunkach ograniczonej poczytalności co może spowodować nadzwyczajne złagodzenie kary" - powiedział mec. Piotr Kruszyński, adwokat jednego z żołnierzy.

Reklama

W piątek Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie rozpatrzył wniosek prokuratury o przedłużenie aresztu dla siedmiu podejrzanych żołnierzy. Sąd wypuścił trzech z nich. Czterej pozostali mają zostać w areszcie do 13 sierpnia.

Na polu walki żołnierz to automat

Wojskowi biegli podkreślają, że żołnierz grupy szturmowej jest psem wojny, wyszkolonym do zabijania. "Specjalnie uwydatnia się w nim agresję, uczy się go strzelać niemal automatycznie" - mówi DZIENNIKOWI osoba zaangażowana w postępowanie i znająca opinię psychiatrów na temat żołnierzy oskarżonych o ostrzał afgańskiej wioski Nangar Khel. Zginęło wtedy kilku cywilów.

Reklama

Dlatego, gdy działa na polu walki i nie widzi celu, jego świadomość nie jest pełna. To dowódca kieruje postępowaniem żołnierza i wydaje rozkazy. A żołnierz nie ma podstaw do ich kwestionowania. Działa więc tak, jak go wyszkolono: jak automat.

"Takie automatyczne zachowanie się żołnierza jest naturalne w sytuacji, gdy każde zawahanie się w wykonaniu rozkazu mogłoby stanowić dla niego zagrożenie i dla całej grupy. Na polu walki nie ma czasu na rozpatrywanie za i przeciw" - mówi nam rozmówca.

I właśnie taką niepełną poczytalność czy też świadomość czynu mogli mieć żołnierze, którzy ostrzelali cywili w wiosce Nangar Khel - uznali wojskowi biegli. Opinię przygotowano w Klinice Psychiatrii 10. Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy.

Reklama

Gdy widzi tłum kobiet i dzieci, to wie, że będzie rzeź

Rozmówca DZIENNIKA tłumaczył, że inaczej byłoby, gdyby taki żołnierz stał np. 50 metrów od tłumu cywili i widział kobiety i dzieci. "Albo kiedy stoi naprzeciwko kolumny ludzi i ktoś każe mu dokonać egzekucji" - podkreśla i dodaje, że wtedy żołnierz w pełni rozpoznaje takie sytuacje i może świadomie kierować swoim postępowaniem. I np. odmawia wykonania rozkazu, bo to rzeź na cywilach.

Ale w Nangar Khel mogło być jak na polu walki. I dlatego opinia biegłych, korzystna dla żołnierzy, może być kluczowym dowodem w postępowaniu sądowym. Artukuł 31. kodeksu karnego mówi bowiem, że "jeżeli w czasie popełnienia przestępstwa zdolność rozpoznania czynu lub kierowania postępowaniem była w znacznym stopniu ograniczona, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary".

Wojskowi mogą odpowiadać przed sądem

Wojskowi psychiatrzy i psychologowie zbadali też samych żołnierzy. Prokuratura poprosiła ich bowiem o ustalenie, czy są oni "chorzy psychicznie, upośledzeni umysłowo bądź wykazują inne zaburzenia czynności psychicznych". I czy mogą brać udział w procesie.

Według opinii specjalistów, żaden z żołnierzy nie wymaga odizolowania w zakładzie psychiatrycznym. Wszyscy mogą odpowiadać przed sądem.

"Ja mogę mówić tylko o opinii dotyczącej mojego klienta, kapitana Olgierda C. Wiem, że biegli nie stwierdzili u niego żadnych zaburzeń psychicznych" - mówi mecenas Antoni Franczyk, obrońca tego wojskowego.