Władze miasta chciały zorganizować komunikację zastępczą, ale każdy, do kogo się zwracały, odmawiał. PKS-om podobno brakuje autobusów, a te, które mogłyby być przerzucone do Rzeszowa, są w trasie z wycieczkami - podaje RMF.
Rzeszów jest zakorkowany, bo nawet niedzielni kierowcy musieli porzucić swe zwyczaje i usiąść za kółkiem w tygodniu. Pechowcy bez samochodu zdani są na łaskę sąsiadów lub własne nogi. Na szczęście jest ładna pogoda, więc część rzeszowian chcąc nie chcąc wybrała zdrowie i wsiadła na rowery.
Strajk ma potrwać cały dzień, choć możliwe, że komitet strajkowy dojdzie do porozumienia z władzami miasta i przerwie protest. Kierowcy domagają się dwudziestu procent podwyżki. Miasto zgadza się tylko na dziesięć.