W poniedziałek w Senacie odbyły się konsultacje nad ustawą o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na prezydenta RP zarządzonych w 2020 r. z udziałem m.in. Prezydium Senatu: marszałka Tomasza Grodzkiego, wicemarszałków Gabrieli Morawskiej-Staneckiej oraz Michała Kamińskiego, przedstawicieli pocztowych związków zawodowych i epidemiologów.

Reklama

Moniuszko podkreślił, że dla pracowników poczty nie ma znaczenia, w jakiej formie będą nadawane pakiety wyborcze. Znaczenie ma to, że w ustawie jest zaznaczona odpowiedzialność i nie jest określone, kto będzie ją ponosił i w jakich dokładnie sytuacjach - stwierdził. Pytany, czy w jego ocenie Poczta Polska jest w stanie dostarczyć 30 mln przesyłek zaznaczył, że jeśli miałyby to być przesyłki rejestrowane, z potwierdzeniem odbioru, to jest to niewykonalne w ciągu 7 dni.

Jeżeli pracownik nie zastał adresata pakietu, jest zobowiązany podjąć próbę doręczenia ponownego kolejnego dnia. Z drugiej strony pakiety wyborcze mają być dostarczone 6 dni przed wyborami. Ja sobie nie wyobrażam, że listonosze byliby w stanie doręczyć 30 mln przesyłek z potwierdzeniem odbioru, nawet gdyby pracowali 24 godziny na dobę - ocenił Moniuszko.

Zwracał też uwagę, iż wiele mówi się o tym, że "pracownicy Poczty mają za usługę doręczania pakietów wyborczych otrzymać dodatkowe wynagrodzenie". Tymczasem, dodał, ogólnie przyjęte przepisy głoszą, że "pakiety wyborcze są zwolnione z opłaty pocztowej, więc ciężar kosztów związanych z obsługą procesu wyborczego będzie spoczywał na Poczcie Polskiej". Stąd ta ustawa tego nie reguluje. Aczkolwiek gdyby było tutaj gdzieś w ustawie ujęte, że ustawodawca jakiekolwiek środki przekaże z tego tytułu, to inny byłby odbiór pracowników, że to się z czymś wiąże i być może jakieś dodatkowe środki do nich wpłyną - podkreślił.

Zdaniem Moniuszki, kluczowe jest to, czy pakiety wyborcze będą przesyłkami listowymi czy drukami bezadresowymi, bo - jak wyjaśnił - "inna jest opłata za ewentualnie druk bezadresowy w cenniku Poczty Polskiej, inna za list nierejestrowany".

Zastrzeżenia przewodniczącego związku budzi także to, że ustawa nie precyzuje, jak pracownicy Poczty Polskiej mają postąpić w przypadku, gdy adresat nie posiada skrzynki lub jest ona uszkodzona. Czy ten pakiet pomimo, że skrzynka jest uszkodzona, ma tam pozostawić? Czy też ten pakiet ma przynieść do urzędu i później w jakiś sposób to ma być zwrócone do komisji wyborczej? Są dziesiątki pytań, jest niezadowolenie wśród pracowników - podkreślił Moniuszko.

Jak dodał ustawa nie reguluje także m.in. przypadków, gdy przez pomyłkę listonosz wrzuci przesyłkę do nieodpowiedniej przegródki. On nie ma już jak jej wyciągnąć. Może tylko zrobić to osoba, która jest posiadaczem klucza do skrzynki - zwrócił uwagę Moniuszko.

Według przewodniczącego związku, duża część klientów Poczty Polskiej korzysta ze skrytek pocztowych, bo jest to dla nich wygodniejsze. W ustawie nie ma ani słowa na ten temat, czy pakiety wyborcze będzie można również pozostawiać w skrytkach pocztowych, z których korzystają klienci Poczty Polskiej - powiedział.

Jak podkreślił, "kluczowe jest to, że 30 mln pakietów wyborczych skądś Poczta Polska będzie musiała odebrać - z jakiegoś miejsca, punktu". Te pakiety wyborcze - jak zaznaczył - Poczta "będzie musiała dostarczyć do swoich tzw. węzłów ekspedycyjno-rozdzielczych, czyli punktów, w których pakiety będą podzielone i dostarczone do urzędów pocztowych. Teraz jak to będzie zabezpieczone? Bo zostaje kwestia taka, że jak Poczta Polska będzie wiedzieć, że na cały obszar, np. na całe woj. mazowieckie ma doręczyć 7 mln pakietów i np. 156 sztuk dodatkowo. Kto to wyliczy? - pytał Moniuszko.

Reklama

B. szef PKW, sędzia Wojciech Hermeliński zauważył, że trudno jest znaleźć przepisy innych państw, regulujące sposób doręczania pakietów do głosowania korespondencyjnego. Wskazał, ze ogólne zasady mówią, iż podstawową formą głosowania jest oddanie głosu w lokalu wyborczym. Jest sprawa oczywista, że kartę otrzymała konkretna osoba - podkreślił.

Kwestia, że jest przepis mówiący, że należy za pokwitowaniem oddać tę przesyłkę wyborcy, jest jakąś gwarancją, choć nie obejmuje ona drogi powrotu tej przesyłki. Tu może się zdarzyć jakaś pomyłka, zagubienie, czy inna sytuacja, która spowoduje, że przesyłka nie dotrze czy do skrzynki oddawczej, czy potem do komisji - zaznaczył.

Hermeliński podkreślił, że dotychczas dostarczenie pakietów wyborczych m.in. do osób niepełnosprawnych, czy Polonii odbywało się za potwierdzeniem odbioru. Była ta gwarancja pokwitowania. Przy głosowaniu przez 30 mln osób tej gwarancji w ogóle nie ma - zauważył.

Pytany czy można dostarczyć pakiet wyborczy listem zwykłym Hermeliński ocenił, że byłaby to sytuacja niespotykana, aby głos można było traktować jak ulotkę. Stwierdził również, że nikt do końca nie będzie pewny, że jego głos dojdzie do właściwego miejsca. Zdaniem Hermelińskiego, kwestie techniczne mogą być przedmiotem protestów wyborczych.