Anna to przykład bardzo zaradnej mamy. Jej partner i ojciec dziecka nie ukrywa, że trudno mu zrezygnować z wolności i woli mieszkać sam. I to mimo miłości do małej Julki. Tancerka musi więc z codziennymi obowiązkami radzić sobie sama. Jak widać, świetnie jej to wychodzi - uważa "Fakt".

Reklama

Do świętowania pierwszych urodzin córki Ania zaczęła się przygotowywać już od rana. Choć zajęć jej nie brakuje, w przerwie między tanecznymi treningami razem z małą ruszyła na zakupy i poszukiwanie prezentu. Mimo że nie było przy niej Piotra, poradziła sobie doskonale - cieszy się bulwarówka.

Na jednym z warszawskich bazarków Ania zakupiła wszystko, co potrzeba na tak specjalny dzień. Ciężkie pakunki dźwigała bardzo dzielnie, choć nie bez trudu. Do tego wszystkiego musiała jeszcze radzić sobie z wózkiem, w którym smacznie spała mała jubilatka - opisuje "Fakt".

W pewnym momencie tancerce brakowało już rąk. Ale kupiła jeszcze dla swojej pociechy piękne kwiaty i kolorowy wiatraczek. Po udanych zakupach pozostało jej jeszcze jedno trudne zadanie. Jak to wszystko zapakować do auta? Było ciężko, ale się udało i tancerka mogła wrócić z Julią do domu. Tam we dwie mogły świętować ten wyjątkowy dzień - pisze "Fakt".

Reklama