W czwartek Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodne z ustawą zasadniczą zapisy dopuszczające aborcję ze względu na trwałe i nieodwracalne wady płodu.

Reklama

Rok temu byłam na oddziale ginekologicznym jednego z warszawskich szpitali, choć z zupełnie innych powodów. Leżała ze mną inna kobieta, która dopiero po którejś rozmowie przyznała, że jest z powodu terminacji ciąży. Opowiedziała mi swoją dramatyczną historię. Mówiła, że lekarz powiedział jej, że "to może będzie żyło". Odparła: "W jaki sposób, skoro nie ma mózgu?". Wtedy dopiero zdałam sobie sprawę w jakiej sytuacja jest ta kobieta. To o takich dramatycznych sprawach mówiono w TK - relacjonowała w TOK FM Fuszara.

- Opowiadała mi, jak wielu zabiegów musiała dokonać, żeby dochodzić swoich praw. Zastanawiała się, co w takiej sytuacji mogą zrobić kobiety z mniejszych ośrodków, które nie pójdą do prawnika, żeby zapytać co mogą zrobić. Są skazane na to, co w świecie uważane jest za tortury - mówiła o współpacjentce profesor.

Zarzuciła wnioskodawcom i sędziom TK brak wyobraźni. Nikt nie myśli o tych kobietach, które, mając orzeczenie o ciężkich wadach płodu, w myśl tego rozstrzygnięcia, muszą donosić ciążę przez te kilka miesięcy. A potem z pełną świadomością muszą urodzić płód, który na przykład nie ma mózgu i który obumrze, bo nie ma szans na życie - zaznaczyła członkini Kongresu Kobiet.