Komunistyczne władze cechowało zero poczucia humoru. Jak się okazuje, bardzo bolała je popularność jednego z najsłynniejszych polskich kabaretów, budowana na ironii wobec systemu.

"Służby starały się dociec, czy dowcipy Jana Pietrzaka i spółki nie są pisane na zlecenie politycznej opozycji. Zainteresowanie SB koncentrowało się wokół źródeł inspiracji do wrogiej działalności artystycznej. Tropiono przede wszystkim związki z opozycją" - tłumaczy Anna Piekarska z IPN.

Reklama

Aby wejść w środowisko artystów kabaretowych, SB uruchomiła specjalną akcję pod kryptonimem "Tercet". Do dokumentów w tej sprawie dopiero teraz dotarli historycy IPN.

W rozmowie z RMF FM Jan Pietrzak przyznał, że czuł na karku oddech SB. Jak wspomina, to właśnie macki służb specjalnych sprawiały, że kabaret nie miał się gdzie podziać, a on sam nie mógł wyjeżdżać za granicę. "Wokół kabaretu działało co najmniej kilku tajnych współpracowników SB. Chciałbym wiedzieć kto to był" - mówi Pietrzak. "Na razie człowiek trochę zgaduje. Oczywiście pewne domysły mam" - dodaje.

Na razie historycy nie potrafią rozszyfrować kapusiów inwigilujących środowisko kabaretu. O jednym z nich wiadomo, że był związany z grupą satyryków, a kilku innych było pracownikami administracyjnymi budynków, w których występowali artyści.

Kabaret "Pod Egidą" powstał w 1967 roku jako artystyczna kontynuacja studenckiego kabaretu "Hybrydy". Występowali w nim m.in. Jonasz Kofta, Adam Kreczmar, Kazimierz Rudzki, Jan Pietrzak, Piotr Fronczewski, Wojciech Pszoniak, Krystyna Janda. Teksty pisali również Agnieszka Osiecka i Daniel Passent.