- Lech Wałęsa jest po operacji, jest wybudzony, rokowania są dobre. Nic więcej nie mogę powiedzieć - powiedział PAP Kaczmar.

Operacja kardiologiczna

Były prezydent poddał się operacji kardiologicznej, związanej z funkcjonowaniem rozrusznika serca, wszczepionego wiele lat temu.

- Okazuje się, że z trzech drutów wbitych w serce, jeden się złamał, wisi, nie ma go w sercu. Ta operacja nie będzie więc taka prosta, czekam, co będzie - mówił niedawno Wałęsa w rozmowie z jedną z gazet.

Reklama

Emocjonalne wideo

Lech Wałęsa poinformował w niedzielę na Facebooku, że udaje się do szpitala. – Dziś zabieram głos, bo nie wiem, jaka jest wola nieba, a z nią się zawsze zgodzić trzeba. O 14:00 melduję się w szpitalu. Co będzie dalej? Czas pokaże. Jestem przygotowany na dwa główne rozwiązania. Nie boję się niczego, tylko pana Boga […] i liczę na właściwe osądzenie, więc nie wiedząc, kiedy się spotkamy następnym razem, nie wiedząc, czy się w ogóle spotkamy, chcę państwu powiedzieć, że robiłem wszystko, by dobrze służyć narodowi – powiedział legendarny przywódca "Solidarności" na nagraniu.

Jak przypominał "SE", Lech Wałęsa co kilka lat musi mieć wymienianą baterię w rozruszniku serca, który lekarze wszczepili mu w 2008 roku w Klinice Kardiochirurgii Methodist Debakey Heart Center w Houston w Teksasie.

Reklama

Nieoczekiwany problem

Lekarze ustalają jeszcze termin operacji, bo ona nie będzie taka prosta. Tym bardziej, że pojawił się nieoczekiwany problem, bo z trzech drutów wbitych w serce, jeden drut mi się złamał. I jest to problem. Ja jestem ruchliwy i się złamał w sercu ten drut, nie ma go w sercu – opowiadał Lech Wałęsa.

Czy były prezydent obawia się o swoje życie? - Nie boję się o nie, ja wszystko już wykonałem, wszystkie miejsca, które mi się podobały przerobiłem, zobaczyłem. Zostało mi tylko papiestwo, ale to chyba jest poza moim zasięgiem. Tak, mogę już umierać... – skwitował w rozmowie.