"Wprost" przypomina, że kilka dni temu media obiegła wiadomość, że znany biznesmen Zbigniew S. został zatrzymany przez holenderską policję. Do Niderlandów przyjechał z Norwegii, gdzie ubiegał się o azyl polityczny. W ten sposób ukrywał się przed polskim wymiarem sprawiedliwości. W listopadzie zeszłego roku Sąd Okręgowy w Lublinie wydał przeciwko niemu Europejski Nakaz Aresztowania. Biznesmen jest podejrzany o oszustwa na kwotę ponad 900 tys. zł podczas prowadzonej przez niego działalności charytatywnej. "Zarzuca mu się także pranie pieniędzy w latach 2015-2017" - czytamy na portalu.
"Wprost" przypomina również, że w jednym z wpisów Zbigniew S. podał, że 24 listopada 2020 r. zadzwonił do Lecha Wałęsy z prośbą o pomoc. "Nie zdążyłem słuchawki odłożyć, a On już zdążył pomóc" - pisał wtedy do swoich fanów.
List Wałęsy do Norwegii
W poniedziałek "Wprost" informuje, że Wałęsa faktycznie chce mu pomóc. Portal dotarł do pisma, które dokładnie 24 listopada zeszłego roku Lech Wałęsa wysłał do Norweskiego Urzędu Imigracyjnego. Wałęsa zwraca się do Norwegów z pozytywną rekomendacją dotyczącą wniosku o azyl polityczny dla obywatela Polski, Zbigniewa S.
Były prezydent pisze w nim ponadto, że używane przez biznesmena metody i jego retoryka lokują go poza głównym nurtem mediów, dlatego krytykowane przez niego osoby z kręgu obecnej władzy wypowiedziały mu bezwzględną wojnę. Wałęsa w liście zwraca uwagę, że jego wniosek zasługuje na przyjęcie, ponieważ Zbigniew S. jest osobą szykanowaną przez obecne władze Rzeczypospolitej, gdzie ostentacyjne łamie się trójpodział władzy, a praworządność jest tylko mglistym marzeniem.
W jego ocenie Zbigniew S. jest osobą prześladowaną z powodów politycznych. W Polsce ma mu grozić eskalacja prawnej przemocy ze strony władzy. "Stanowi to zagrożenie dla jego wolności" - wskazał Wałęsa w liście. "Jego wniosek o azyl w Królestwie Norwegii uważam za dramatyczne, ale uzasadnione posunięcie człowieka walczącego o swój elementarny byt" - podsumowuje były prezydent. Marek Kaczmar, asystenta Lecha Wałęsy, potwierdził "Wprost", że taki list został wysłany.
Kilka dni temu portal TVP Info pisał o tym, że o azyl dla Zbigniewa S. zabiegał u władz Norwegii jego kolega, także dziennikarz "Gazety Wyborczej", Wojciech Czuchnowski. W maju ub.r. portal Niezależna.pl pisał o tym, jak Czuchnowski zaangażował się w obronę i zrzutkę pieniędzy dla Zbigniewa S. "Pomóżmy. Ten człowiek jest ciężko chory. Areszt to dla niego śmierć...” – napisał 8 maja na twitterze Czuchnowski. "Na Czuchnowskiego spadła fala krytyki. Nawet ze strony redakcyjnego kolegi Pawła Wrońskiego" - można przeczytać na portalu.
Problemy Zbigniewa S. z prawem
Zbigniew S. był poszukiwany na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania wydanego przez Sąd Okręgowy w Lublinie na wniosek lubelskiej Prokuratura Regionalnej, która wcześniej wydała za S. list gończy. Prokuratura zarzuciła S. oszustwa podczas prowadzenia działalności charytatywnej na kwotę ponad 900 tys. zł i pranie pieniędzy w latach 2015-2017. W grudniu ub.r. S. został w tej sprawie zatrzymany. Sąd odrzucił wtedy wniosek o jego tymczasowe aresztowanie, natomiast zastosował wobec niego poręczenie majątkowe w wysokości 500 tys. zł, dozór policji oraz zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu.
Następne wnioski prokuratury o aresztowanie Zbigniewa S. w tej sprawie były odrzucane przez sądy, jednak 28 października tego roku, gdy S. wyjechał do Norwegii, Sąd Rejonowy Lublin-Zachód uwzględnił wniosek prokuratury i nakazał aresztowanie S. na dwa miesiące od zatrzymania. Na tej podstawie prokuratura wydała za nim list gończy.
W innej sprawie prowadzonej przez Prokuraturę Regionalną w Lublinie - w której Zbigniew S. podejrzany jest o przywłaszczenie 253 tys. zł na szkodę swojej fundacji w okresie od października do grudnia 2019 r. – Sąd Rejonowy Lublin-Zachód nie uwzględnił wniosku prokuratury o jego aresztowanie. Zażalenie prokuratury na to postanowienie zostało oddalone 26 listopada przez lubelski Sąd Okręgowy.