- Nie mogę zgodzić się z tym, że Polska będzie traktowana inaczej, gorzej, że będzie dyskryminowana w stosunku do bardzo podobnych sytuacji prawnych, identycznych procedur, które mają Niemcy czy Hiszpanie - powiedział premier pytany o czwartkowy wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, zgodnie z którym system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce nie jest zgodny z prawem Unii. TSUE uwzględnił wszystkie zarzuty podniesione przez Komisję Europejską i stwierdził, że Polska uchybiła swoim zobowiązaniom wynikającym z prawa UE.

Reklama

Premier przywołuje procedurę niemiecką i hiszpańską

My oparliśmy reformy wymiaru sprawiedliwości o rozwiązania bardzo podobne, a czasami identyczne, jak w innych państwach UE. Niektóre instytucje - Komisja Europejska - zarzuca Polsce upolitycznienie wyboru sędziów. Jak w związku z tym podejść do procedury niemieckiej, w której to nie kto inny, a politycy wybierają sędziów? - mówił premier.

Trwa ładowanie wpisu

Nigdzie w traktatach kompetencje reformowania wymiaru sprawiedliwości nigdy nie zostały przekazane przez państwa członkowskie – mówił po wyroku Trybunału Konstytucyjnego premier Mateusz Morawiecki. Na konferencji prasowej w Nowym Dworze Mazowieckim podkreślił, że dla niego najwyższym aktem prawnym jest konstytucja. Nie wiem, czy mam ubrać koszulkę z napisem konstytucja? Chętnie to chyba zrobię w najbliższym czasie – podsumował szef rządu, nawiązując do symbolu antyrządowych protestów.

Reklama

Jak dodał, "my mamy procedurę Krajowej Rady Sądownictwa, która jest zresztą niemalże tożsama z hiszpańską". Ta hiszpańska działała tyle lat i nikomu nie przeszkadzała; my robimy bardzo podobną - i ona komuś przeszkadza. No nie, ja się na taką dyskryminację nie mogę zgodzić - oświadczył.

Według TSUE proces powoływania sędziów Sądu Najwyższego, w tym członków Izby Dyscyplinarnej, w dużym stopniu zależy od organu (Krajowej Rady Sądownictwa), "którego struktura została poddana bardzo dużym zmianom przez polską władzę wykonawczą i ustawodawczą, i którego niezależność może wzbudzać uzasadnione wątpliwości".

"Wysokie wynagrodzenie, wysoki stopień autonomii"

Trybunał zwrócił także uwagę na fakt, że w założeniu Izba Dyscyplinarna ma składać się wyłącznie z nowych sędziów, którzy nie zasiadali do tej pory w Sądzie Najwyższym, oraz na to, że sędziom tym przysługuje "bardzo wysokie wynagrodzenie i szczególnie wysoki stopień autonomii organizacyjnej, funkcjonalnej i finansowej" w porównaniu z warunkami panującymi w pozostałych izbach tego sądu.

"Omawiany system odpowiedzialności dyscyplinarnej dopuszcza kwalifikowanie treści orzeczeń sądowych wydawanych przez sędziów sądów powszechnych jako przewinienia dyscyplinarnego. Taki system mógłby zatem być wykorzystywany do politycznej kontroli orzeczeń sądowych lub nacisków na sędziów w celu wpłynięcia na ich decyzje i zagraża niezawisłości tych sędziów" - uznał TSUE.

Reklama

Według Trybunału, Polska nie zagwarantowała, by sprawy dyscyplinarne sędziów sądów powszechnych były rozstrzygane w rozsądnym terminie oraz nie zapewniła poszanowania prawa do obrony obwinionych sędziów, naruszając w ten sposób ich niezawisłość.