Müllera zapytano w Polsacie News, czy rząd w związku z przyrostem zakażeń koronawirusem planuje wprowadzić obostrzenia na poziomie gmin, powiatów lub województw. - W tej chwili takiej decyzji nie ma, ale nie mogę jej wykluczyć - powiedział.

Rzecznik rządu zaznaczył, że wariant regionalny jest brany pod uwagę. - Mimo wszystko cały czas staramy się, żeby to nie było konieczne, dlatego wznawiamy funkcjonowanie niektórych oddziałów szpitalnych, zabezpieczamy opiekę medyczną dla tych osób, które tego potrzebują - podkreślił.

Reklama

Wyjaśnił, że pierwszy wariant to zabezpieczenie opieki medycznej dla chorych i możliwe nieograniczanie funkcjonowania życia społeczno-gospodarczego.

"Co najmniej tydzień"

Zapytany, z jakim wyprzedzeniem rząd będzie informować o planowanych restrykcjach, Müller zastrzegł, że nie może zagwarantować, że będzie to dwa tygodnie wcześniej. - Jeżeli widzimy pewien trend, to na pewno kilka dni, co najmniej tydzień - dodał.

Ewentualne restrykcje, jak mówił Müller, obejmą tereny, na których jest wzrost zachorowań. - Z tych limitów w większości przypadków będą wyłączone, tak jak jest to obecnie, osoby, które są zaszczepione – powiedział.

Rzecznik rządu zapytany też został, czy władzy brakuje odwagi politycznej na wprowadzenie certyfikatów covidowych, jak np. we Francji, gdzie niezaszczepionych obowiązują zaostrzone ograniczenia. W odpowiedzi minister zaznaczył, że istnieją rozwiązania pośrednie.

- My de facto takie hybrydowe rozwiązanie, mieszane, stosujemy w Polsce, bo nie zaliczamy do limitów w poszczególnych ograniczeniach osób, które są zaszczepione - zauważył rzecznik rządu.

Na uwagę, że mało kto weryfikuje, czy dana osoba jest zaszczepiona, Müller odparł, że jest tak względu na lepszą sytuację epidemiczną niż np. rok temu. - Gdy liczba zachorowań się zwiększy, a to jest niestety bardzo prawdopodobne, to na tych niektórych obszarach ta weryfikacja będzie dużo bardziej daleko idąca - podkreślił.