"Z zaniepokojeniem i zdziwieniem przyjąłem informację o przyjęciu przez Radę Warszawy petycji dotyczącej zmiany nazwy ronda Dmowskiego na rondo Praw Kobiet. Roman Dmowski to wybitny mąż stanu, jeden z ojców polskiej niepodległości. Przez swą działalność dyplomatyczną, polityczną i publicystyczną w znacznym stopniu przyczynił się do odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 roku" - napisał w oświadczeniu.

Reklama

W jego ocenie dotychczas funkcjonująca nazwa tego miejsca jest właściwym upamiętnieniem działalności Dmowskiego i nie może dla niego zabraknąć w stolicy godnego miejsca, tak jak dla Józefa Piłsudskiego, Ignacego Daszyńskiego, Wincentego Witosa i innych.

"Próba zmiany nazwy ronda Romana Dmowskiego na rondo Praw Kobiet nosi znamiona wplatania historii w bieżącą walkę polityczną. Działania tego męża stanu przyczyniły się do budowy polskiej państwowości i demokracji. Nie zasłużył sobie na wyrugowanie go z tak ważnego miejsca w Warszawie" - stwierdził Nawrocki.

Prezes Instytutu napisał, ze stanowczo protestuje przeciwko takim działaniom ze strony warszawskich radnych.

Zostawmy rondo Dmowskiego

Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Uważam, że rondo Dmowskiego powinno zostać przy swojej nazwie - powiedział poseł Konfederacji Michał Urbaniak. Zaapelował też do radnych, by nie zmieniali tej nazwy. - To nie jest tylko sprawa miasta Warszawa. To rondo symboliczne, to rondo w centrum Warszawy imienia ojca niepodległości. Jest znane choćby z tego, że to właśnie tu zaczyna się Marsz Niepodległości - dodał.

Jak zaznaczył, są inne miejsca, które mogłyby się tak nazywać. - Zostawmy rondo Dmowskiego. Niech jego imię pozostanie w centrum Warszawy dla pokoleń, ponieważ to człowiek, któremu to się należy, za to, co zrobił dla Polski - podkreślił.

Reklama

Niepokojący trend

Do sprawy odniósł się także prezes warszawskiego Ruchu Narodowego Aleksander Kowaliński. - To, co przegłosowali radni Warszawy, wpisuje się w pewien bardzo niepokojący trend, który ma miejsce w mieście. Warszawa, która według prezydenta Trzaskowskiego miała być miastem dla wszystkich, staje się miastem wyłącznie dla lewicy. Miastem, w którym lewica może wszystko, a prawica jest coraz bardziej systemowo zwalczana - powiedział. - Tego typu działania podejmowane przez radnych, działania obliczone na usunięcie z przestrzeni publicznej Romana Dmowskiego spotkają się ze sprzeciwem społecznym. Obawiam się, że tym gestem Platforma może otworzyć niejako "puszkę Pandory" i rozpocząć w całej Polsce polsko-polską wojnę pomnikową - dodał.

Przeciwko zmianie nazwy zaprotestowała też Młodzież Wszechpolska.- Naszym zdaniem próba zmiany nazwy ronda Dmowskiego jest konsekwentną linią próby zawłaszczania przestrzeni publicznej przez postmodernistów i demoliberałów. Apelujemy do prezydenta Trzaskowskiego i rady Warszawy, żeby zajęli się rzeczami ważnymi, np. patodeweloperami, kwestią reprywatyzacji. A niech zostawią tego wielkiego Polaka - Romana Dmowskiego - przekazał sekretarz okręgu mazowieckiego Młodzieży Wszechpolskiej Adam Leszczyński.

Zdaniem Michała Nieznańskiego przedstawiciela Ruchu Narodowego Warszawa, "Roman Dmowski jest marginalizowany i w szkołach, i w przestrzeni publicznej".

Wszędzie mamy przecież i ulice, i pomniki Piłsudskiego, a tak mało jest Romana Dmowskiego. I jeszcze próbuje się go zepchnąć na margines, tak, żeby nie było o nim żadnych wspomnień. Rondo Dmowskiego to nie tylko miejsce, skąd startuje Marsz Niepodległości, ale tam również startują stołeczne obchody wybuchu Powstania Warszawskiego. To miejsce mocno symboliczne dla warszawskich patriotów. Dlatego my nie prosimy, my żądamy, żeby ręce ratusza nie dotykały ronda Dmowskiego - podkreślił Nieznański.