- Odpowiedź ze strony koordynatora służb specjalnych, jak i sekretarza kolegium służb jest jednoznaczna: takie narzędzia, czyli narzędzia kontroli operacyjnej mogą być używane tylko i wyłącznie w ściśle określonych sytuacjach i za zgodą sądu - powiedział. Jak dodał, "za każdym razem, gdy tego typu działania były podejmowane, taka zgoda według przepisów prawa była udzielona".

Reklama

Jak zaznaczył nie dziwi się "niektórym, którzy być może za zgodą sądu byli weryfikowani, bo (...) może to się wiązać w najbliższym czasie z postawieniem zarzutów". - I teraz część zarzutów została już publicznie postawiona przez prokuratora, więc - jak domyślam się - cała ta awantura dotycząca kontroli operacyjnej była wywołana po to, aby później stwierdzić, że rzekomo te zarzuty nie mają podstaw, że one były w sposób nielegalny postawione - ocenił Müller.

Zdaniem rzecznika rządu "to jest zasłona dymna, która powoduje, że potencjalne postawienie zarzutów (...) nie jest tematem, tylko okazuje się, że tematem jest to, iż ktoś rzekomo nielegalnie dokonywał kontroli operacyjnej". - Łatwiej jest taką zasłonę postawić po to, aby później bagatelizować lub wręcz podważać i mówić, że są nieprawdziwe zarzuty o charakterze kryminalnym, a one - jak widać - są teraz przez prokuraturę stawiane niektórym osobom - wskazał Müller.

"Taką taktykę już widzieliśmy"

Dodał, że taka strategia w przyszłości ma "być powodem do stwierdzenia, że ten materiał dowodowy, który udowadniał nielegalne działania, jest zgromadzony w sposób nielegalny".- Taką taktykę już widzieliśmy w kilku różnych procesach sądowych i domyślam się, że w tym zakresie będzie stosowana również przez niektóre osoby - ocenił rzecznik rządu.

W poniedziałek informowano, że Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wezwała prezydenta Inowrocławia Ryszarda Brejzę do stawiennictwa w prokuraturze w tym mieście 17 stycznia celem przedstawienia zarzutu w tzw. aferze fakturowej.

Reklama

Według amerykańskiej agencji prasowej Associated Press, powołującej się na ustalenia działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, za pomocą opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania Pegasus inwigilowany był syn Ryszarda Brejzy, senator KO Krzysztof Brejza, a także adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek. Według Citizen Lab, do telefonu Krzysztofa Brejzy miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r. Polityk był wówczas szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi.

Prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński potwierdził w rozmowie z tygodnikiem "Sieci", że polskie służby dysponują programem Pegasus. - Jego powstanie i używanie jest wynikiem zmiany technologicznej, rozwoju szyfrowanych komunikatorów, których za pomocą starych systemów monitorujących nie można odczytać. Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia - powiedział Kaczyński. Zapewnił jednocześnie, że nie był on używany wobec opozycji. - To całkowite bzdury - oświadczył.