"Rencista zawsze działał według tego samego schematu: ubrany w kominiarkę, z plastikowym pistoletem w ręku żądał wydania gotówki. Po jej otrzymaniu wychodził. W ten sposób wzbogacił się o około pięć tysięcy złotych" - informuje policja.
Pistolet, którym groził rabuś, okazał się zwykłą atrapą. Uciekając przed sklepową, napastnik zgubił kominarkę i właśnie tę atrapę. To pomogło policji złapać sprawcę, którym okazał się rencista - recydywista.
Policji tłumaczył, że napadów dokonywał, bo wpadł w pułapkę kredytową, zalegał też z czynszem, a bardzo bał się eksmisji.
Pierwszy raz zaatakował w październiku. Obrabował pięć sklepów i nawet firmę, w której zaciągnął kredyt. "Przypuszczamy, że zrabowanymi pieniędzmi spłacał później zaciągniętą w tej samej firmie pożyczkę" - mówi PAP Adam Jakubiak z bytomskiej policji.
Co ciekawe, rabuś już 30 lat temu był karany za włamanie, a od tego czasu nie był notowany przez policję. Grozi mu 12 lat więzienia.