Sanepid i zespół ds. zakażeń szpitalnych zlokalizowały źródło zakażenia gronkowcem. Bakterie znajdowały się na ogólnodostępnym dozowniku do mydła. Dozownik został usunięty i zniszczony. Przebadano pracowników szpitala - nikt z nich nie jest nosicielem gronkowca. Grupa bakterii, którym zaraziły się niemowlęta nie jest odmianą, która występuje przy zakażeniach szpitalnych. Stąd przypuszczenie sanepidu, że gronkowca przyniosła osoba z zewnątrz. Mimo że zlikwidowano źródło gronkowca, kierownictwo szpitala nie zdecyduje się na ponowne przeniesienie pacjentek na oddział przed czwartkiem.

Reklama

>>>Przeczytaj o niemowlętach zarażonych gronkowcem

W piatek poinformowaliśmy, że na oddziale położniczym uniwersyteckiego szpitala klinicznego gronkowca wykryto u ośmiu noworodków. Oddział został zamknięty, maluchy przebywają teraz na oddziale pediatrycznym, ich życiu nic nie zagraża.

Kierownictwo kliniki argumentuje, że za zarażenie są odpowiedzialne przestarzałe pomieszczenia szpitala. W klinice noworodki leżą razem i nawzajem zarażają się bakteriami. "Wprowadziliśmy zaostrzony reżim odwiedzin i dbamy o higienę, ale nie możemy odseparowywać noworodków od ich matek" - tłumaczył DZIENNIKOWI prof. Marek Kulikowski, kierownik kliniki położnictwa i perinatologii.

Reklama

"Szpital otrzymał 500 milionów złotych dotacji na modernizację. Po remoncie będą oddzielne sale dla wszystkich mam i problem z gronkowcem powinien zniknąć" - dodaje prof. Kulikowski.