Spadki są widoczne, zarówno jeśli chodzi o liczbę osób, wobec których istniało podejrzenie, że stosowały przemoc, jak i tych, które miały jej doświadczać. W ciągu ośmiu miesięcy tego roku tych pierwszych było ok. 42 tys., rok wcześniej – 44 tys., a w 2019 r. – ponad 50,5 tys. Gdy chodzi o ofiary, w tym roku to prawie 48,5 tys. wobec 51,6 tys. przed rokiem i niemal 60 tys. w 2019 r.

Reklama

W ostatnich latach sukcesywnie maleje też liczba wypełnionych przez policję formularzy „Niebieska Karta – A”, których konsekwencją jest uruchomienie szeregu procedur w związku z uzasadnionym podejrzeniem zaistnienia przemocy w rodzinie. W pierwszych ośmiu miesiącach 2019 r. było to 50,3 tys. przypadków. W tym roku – o blisko 8,8 tys. mniej.

Jak interpretować te dane? Marcin Romanowski, wiceminister sprawiedliwości, przyznaje, że wyłącznie na podstawie zestawień policji trudno jednoznacznie ocenić, na ile rzeczywiście doszło do ograniczenia przemocy domowej. Rodzi się np. pytanie, czy to spadek przestępczości czy wykrywalności. – Nie ma jednak przesłanek, które by wskazywały, że wydarzyło się to drugie, więc wspomniane dane to pozytywny sygnał – podkreśla. Przypomina, że policja dostała nowe narzędzie związane z tzw. ustawą antyprzemocową. Sięga po nie coraz częściej. Do końca sierpnia tego roku 3352 razy sprawca przemocy usłyszał nakaz opuszczenia mieszkania, zakaz zbliżania się do niego lub oba rozwiązania naraz. W całym 2021 r. było to 3531 razy. – Co więcej, jest to środek używany zasadnie, bo od momentu, gdy pojawiła się możliwość jego stosowania, uwzględniono tylko dwa zażalenia od decyzji policji – wskazuje wiceminister.

Teraz do Sejmu trafił projekt nowelizacji wspomnianych przepisów i jest szansa na jego pierwsze czytanie we wrześniu. Jedna z głównych zmian zakłada to, co postulują organizacje pozarządowe, by zakaz zbliżania dotyczył nie miejsca, ale osoby, która doświadcza przemocy.

Reklama

Z kolei nakaz opuszczenia przez oskarżonego lokalu mieszkalnego, zgodnie z art. 275a k.p.k., w 2020 r. wydano w 4912 przypadkach, a rok później w 5694.

Brak zaufania do służb

– Gdyby procedura Niebieskiej karty była oceniana jako szansa na uwolnienie się od przemocy, to te liczby by rosły, nie malały – wskazuje mec. Grzegorz Wrona, specjalista i superwizor z zakresu przeciwdziałania przemocy w rodzinie, konsultant Ośrodka Interwencji Kryzysowej. Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, przywołują w tym kontekście doświadczenia z innych krajów: gdy system przeciwdziałania przemocy w rodzinie działa, statystyki rosną.

CZYTAJ WIĘCEJ W ELEKTRONICZNYM WYDANIU "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>