W moim gabinecie doszło do zdarzenia, które należy dokładnie wyjaśnić, gdyż eksplodował prezent, który otrzymałem podczas spotkania z szefami jednej z najważniejszych służb odpowiedzialnych za wewnętrzne bezpieczeństwo Ukrainy - powiedział na antenie TVP Info gen. insp. Jarosław Szymczyk.

Reklama

Opowiedział ze szczegółami o tym, jak spotkał się z komendantem głównym Narodowej Policji Ukrainy Ihorem Kłymenko i szefami Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych gen. Sierghiejem Krukiem i gen. Dmytro Bondarem.

Na pierwszym spotkaniu otrzymałem tubę po granatniku, która – jak mi powiedziano – jest tubą zużytą, pustą, bezpieczną, przerobioną na głośnik, z którego nawet puszczano muzykę - tłumaczył szef KGP.

Reklama
Reklama

Dlatego granatnik, który eksplodował, gen. Szymczyk prawdopodobnie otrzymał od szefów Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Podkreślił, że również zapewniano go, iż jest to element zużytej broni.

Komendant Główny Policji Jarosław Szymczyk szczegółowo zrelacjonował wydarzenia czwartkowego poranka, podkreślając, że on tubę granatnika, która znajdowała się na zapleczu jego gabinetu, tylko podniósł, nie może więc być mowy o wystrzale, a jedynie o eksplozji.

Odniósł się do spekulacji na temat swojego odwołania, mówiąc, że w tej sprawie to on ma status osoby poszkodowanej i nie zamierza składać dymisji. Choć, oczywiście, podporządkuje się decyzjom premiera i szefa MSWiA w tej kwestii.

Straty wizerunkowe

Komendant dodał, ze zdaje sobie sprawę ze strat, do jakich doszło, także tych wizerunkowych, ale jak powiedział "lepsze memy niż nekrologi".

Komendant Szymczyk, który w telewizyjnym studiu pojawił się z opatrunkiem na uchu, przyznał, że jego narząd słuchu poważnie ucierpiał i czeka go długie leczenie. Mimo to, chce nadal pełnić służbę.

Jak ustalił PAP u źródeł w kierownictwie MSWiA, podawana przez niektóre media "informacja w sprawie poszukiwania nowego następcy gen. insp. Jarosława Szymczyka jest nieprawdziwa".

Śledztwo

W czwartek rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie prok. Marcin Saduś poinformował o wszczęciu śledztwa w sprawie zdarzenia mającego miejsce w budynku Komendy Głównej Policji. Dodał, że postępowanie prowadzone jest w kierunku nieumyślnego spowodowaniu gwałtownego wyzwolenia energii, które zagrażało życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach.

Prokurator poinformował, że bezpośrednio po zdarzeniu prokuratorzy wykonali czynności procesowe. "Status pokrzywdzonych mają aktualnie trzy osoby, w tym Komendant Główny Policji" - mówił. Jednocześnie dodał, że "z uwagi na specyfikę, miejsce oraz charakter zdarzenia nie jest możliwym na obecnym etapie udzielenie informacji o poczynionych ustaleniach".

Autor: Luiza Łuniewska