Rzecznik PiS pytany przez PAP o ten projekt oświadczył, że Prawo i Sprawiedliwość nie będzie popierało projektu pani Kai Godek zaostrzającego prawo antyaborcyjne w Polsce. Zaproponowane rozwiązania to prosty argument dla środowisk skrajnie lewackich, aby w przyszłości dążyć do liberalizacji prawa aborcyjnego w Polsce, a wręcz wprowadzić aborcję na życzenie, bez żadnych ograniczeń - powiedział Bochenek. Z tego względu dla nas temat tej ustawy jest zamknięty i się nim w ogóle jako partia nie zajmujemy - dodał polityk PiS.

Reklama

Stanowisko rządu

Rzecznik rządu w rozmowie z Polsat News w czwartek został zapytany o projekt ustawy autorstwa Fundacji Życie i Rodzina Kai Godek, antyaborcyjnej aktywistki, pt. "Aborcja to Zabójstwo". Projekt przewiduje kary za m.in. informowanie o możliwości przerwania ciąży w kraju i za granicą.

Przede wszystkim, trzeba podkreślić, że nie jest to projekt PiS, tylko inicjatywa obywatelska. Mogę powiedzieć tyle, że rząd nie poprze żadnego projektu, który by dalej zaostrzał kwestie związane z prawem aborcyjnym. Te rozwiązania, które obowiązują w tej chwili są wystarczającą ochroną, poparcia rządu dla projektów zaostrzających nie będzie - oświadczył Müller.

Reklama

Jak podkreślił, w kwestiach związanych ze "sprawami wolności sumienia" w klubie parlamentarnym PiS obowiązuje wolność decyzji i nie ma dyscypliny. Dodał, że sam będzie głosował przeciw projektowi.

Spodziewam się, że ten projekt nie uzyska odpowiedniego poparcia, druga rzecz - w tej sprawie rząd wypowiada się negatywnie - stwierdził.

Reklama

Projekt ustawy autorstwa fundacji Kai Godek

Autorzy projektu argumentują, że w Polsce w ostatnich latach rozwinęło się i prężnie działa systemowe pomocnictwo w aborcji - bezkarnie kolportowane są materiały, "w których znajdziemy instruktaż, jak zabić nienarodzone dziecko", istnieje specjalna linia telefoniczna, gdzie kobiety znajdują doradztwo dotyczące aborcji.

W uzasadnieniu projektu ustawy zapisano, że "fundamentalnym prawem jest prawo do życia, którego ochrona warunkuje nabycie wszelkich kolejnych praw", a "projektowane przepisy uszczelniają ochronę życia dzieci w najwcześniejszym stadium rozwoju".

Projekt przewiduje zakaz publicznego propagowania jakichkolwiek działań dotyczących możliwości przerwania ciąży w kraju i poza jego granicami. Zakaz dotyczy także publicznego nawoływania do przerwania ciąży oraz publicznego informowania o możliwości przerwania ciąży w kraju i poza jego granicami.

Obywatelski projekt ustawy przewiduje też nakładania kar za "produkowanie, utrwalanie, sprowadzanie, nabywanie, przechowywanie, posiadanie, prezentowanie, przewożenie lub przesyłanie druku, nagrań lub innych przedmiotów, lub nośników danych" zawierających powyższe treści. Za te czyny groziłaby kara do 2 lat więzienia.

Zgodnie z projektowanymi przepisami osoba nakłaniająca kobietę do przerwania ciąży ma podlegać karze pozbawienia wolności do 3 lat. Od 6 miesięcy do lat 8 ma grozić osobie, która namawia do aborcji, "gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej".

Jeśli kobieta w wyniku aborcji umrze, "sprawcy" groziłoby nawet 12 lat więzienia.

Przepisy antyaborcyjne w Polsce

Przepisy antyaborcyjne zostały w Polsce zmienione na skutek wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 r. Wcześniej obowiązująca od 1993 r. Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, zwana tzw. kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji w trzech przypadkach: w sytuacji, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (gwałt, kazirodztwo) oraz w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. To ta ostatnia przesłanka została uznana przez TK za niekonstytucyjną, co wywołało falę protestów w całym kraju.

autor: Mikołaj Małecki