Jest kontynuacja historii związanej ze śmiertelnym postrzeleniem żołnierza na szczecińskim poligonie. Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w środę, 15 listopada.

Reklama

Jak na antenie TVN24 mówiła reporterka, w chwili tragedii żołnierze ćwiczyli maskowanie i ukrywanie się na Pasie Ćwiczeń Taktycznych strzelnicy garnizonowej w Szczecinie. W podobnym czasie na ten teren dostali się myśliwi. - Z moich nieoficjalnych ustaleń wynika, że jednostka wojskowa miała umowę z firmą myśliwych. Te osoby miały rozwiązywać problemy związane z dziką zwierzyną. Pozostaje do ustalenia, dlaczego te osoby znalazły się na tym terenie w czasie, gdy żołnierze ćwiczyli, a także dlaczego te osoby strzelały - mówiła dziennikarka.

Dodała, że zgodnie z przepisami wojsko mogło mieć umowę z myśliwymi. - Mogli na przykład przepłoszyć zwierzynę, ale żeby dokonać odstrzału, potrzebna jest zgoda starosty. Po taką zgodę - jak ustaliłam - wojsko nie występowało- relacjonowała reporterka.

Dwaj mężczyźni usłyszeli zarzuty, prokuratura wnioskowała o areszt. Sąd odmówił

Reklama

- Po śmierci 21-letniego żołnierza na strzelnicy w Szczecinie zatrzymano dwóch mężczyzn, którym postawiono zarzuty - poinformował rzecznik szczecińskiej prokuratury okręgowej Piotr Wieczorkiewicz.

Przekazał także, że wobec jednego z podejrzanych "prokurator po wykonaniu czynności procesowych skierował do sądu wniosek o jego tymczasowe aresztowanie". Sąd nie uwzględnił jednak tego wniosku. Prokuratura zamierza złożyć zażalenie.

Piotr Wieczorkiewicz powiedział, że w sprawie "przeprowadzono szereg czynności dowodowych, w szczególności przesłuchano świadków". - Na miejscu zdarzenia wykonano oględziny oraz eksperyment procesowy - mówił.

- W sprawie zatrzymano dwóch mężczyzn. Zebrany materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie jednemu z nich zarzutu nieumyślnego spowodowania śmierci, nieudzielenia pomocy, a nadto popełnienia przestępstwa narażenia innych osób na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia oraz kłusownictwa- wymienił prokurator.

Powołując się na artykuł 155 Kodeksu karnego wyjaśnił, że mężczyźnie może grozić kara pozbawienia wolności: od 3 miesięcy do 5 lat.

Jak dodał Wieczorkiewicz, "wobec tego podejrzanego prokurator po wykonaniu czynności procesowych skierował do sądu wniosek o jego tymczasowe aresztowanie". Sąd nie uwzględnił jednak tego wniosku. Prokuratura zamierza złożyć w tej sprawie zażalenie.

- Natomiast drugiemu z mężczyzn zarzucono popełnienie przestępstwa nieudzielenia pomocy oraz kłusownictwa. Po przesłuchaniu w charakterze podejrzanego zastosowano wobec niego obowiązkowe środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego i dozoru policji - powiedział.

Do sprawy odniósł się Polski Związek Łowiecki. Wystosowano komunikat, o którym wcześniej informowaliśmy.

Miał strzelać z samochodu. Posłanka KO składała już na niego doniesienie, "zadecydowały układy"

Jak dowiedział się portal Salon24.pl, mężczyzna, który śmiertelnie ranił żołnierza, miał strzelać z samochodu. Informator twierdzi, że w przeszłości skarżono się na zachowanie strzelca.

- Takie działanie jest nieetyczne i samo w sobie nielegalne. Jest to przestępstwo- przekazał Salonowi24 ich rozmówca. Dodał, że już wcześniej mężczyzna "miał złą opinię w lokalnym środowisku" z uwagi na swoje zachowanie podczas polowań.

Na pytania dziennikarzy prokuratura jednak przekazała, że nie udzieli więcej informacji "z uwagi na dobro toczącego się śledztwa".

Posłanka KO, Magdalena Filiks także zabrała głos w sprawie.

Na swoim Twitterze napisała, że już rok temu prowadziła wobec łowczego interwencję poselską. "Wobec pana łowczego, który zabił człowieka, prowadziłam interwencję poselską już rok temu. Wezwałam wówczas policję, poinformowałam miasto Szczecin, sprawę prowadził komendant policji" - czytamy w jej wpisie. "Miasto otrzymało ode mnie cały pakiet informacji o tym człowieku. Zadecydowały układy" - zaznaczyła posłanka i dodała, że "ciąg dalszy nastąpi".