Jak poinformowało we wtorek Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych, dla dodatkowego bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej wystartowały dwie pary myśliwców F-16 oraz tankowiec powietrzny. Na wzmocnienie ochrony zdecydowano się ze względu obserwowaną wyjątkową aktywność lotnictwa Rosji.

Reklama

Poderwanie F-16 to jak zaznaczył w rozmowie z Dziennik.pl generał Roman Polko to w takich sytuacjach "standardowa procedura". Dobrze, że nowy Szef Sztabu Generalnego, nowy Dowódca Operacyjny zna zakres swoich obowiązków i nie dziwi się, że jakiś śmigłowiec mu wleciał w przestrzeń czy że jakaś rakieta przeleciała i spadła i nic z tym nie robi. To przede wszystkim wojskowi ponoszą odpowiedzialność za rzemiosło wojskowe i jego wdrażanie w praktyce – powiedział nam wojskowy.

Podkreślił też, że podniesienie samolotów, kiedy za naszą granicą toczy się wojna, to jest coś, co powinno być i jest standardem. Po to, żeby po pierwsze obserwować, co się dzieje. A po drugie, żeby rakiety zabłąkane, czy te rakiety, których trajektorie specjalnie ustawiono, aby uderzały w Ukrainę - z naszej przestrzeni powietrznej niszczyć. Rakiety wroga się niszczy zaznaczył.

Zdaniem oficera WP zastanawiać się nad zestrzeleniem można w przypadku samolotów, nie rakiet. Przy samolocie można się zastanawiać czy to jest myśliwiec, który ma uderzyć czy śmigłowiec bojowy, który celowo wleciał, a może zabłądził, ale przy rakietach takiego dylematu nie ma. Nie wiemy, czy jest uzbrojona, czy nie jest uzbrojona. Stąd też, jeżeli samoloty są w powietrzu, w gotowości do użycia, z pewnością są uzbrojone i w takich sytuacjach powinny reagować – powtórzył.

Jedyne, nad czym można się zastanowić i to powinniśmy dopracować ze stroną ukraińską, żeby tego typu rakiety, które nadlatują z przestrzeni powietrznej Ukrainy, żeby można było je zwalczać w pasie, który należy do strony ukraińskiej – wskazał.

Gen. Polko: Mam nadzieję, że takie decyzje zostały podjęte

Generał Polko jednoznacznie wyraził przekonanie, że w razie ponownego ewentualnego incydentu, w którym obca rakieta wlatuje w przestrzeń powietrzną Polski, powinna zostać zniszczona.
Trochę mnie śmieszyła ta dyskusja cała o podejmowaniu decyzji. To się dzieje w sekundach, trzy minuty ta rakieta przebywała na terenie Polski. Więc tak naprawdę to nie jest kwestia czy decydent zdecydował, że zestrzelić, tylko to jest kwestia, czy przekazano w końcu uprawnienia osobom na szczeblach wykonawczych i czy ustawiono zautomatyzowane systemy, zwalczania tego typu rakiet czy postawiono takie zadanie pilotom, że jak tylko zauważą, to takie cele niszczą – zaznaczył.

I dodał: Mam nadzieję, że takie decyzje zostały podjęte. One nie są łatwe, ale kiedy mamy wojnę tuż za granicą, kiedy kolejna rakieta przekracza naszą przestrzeń powietrzną, nie wyobrażam sobie, żeby reagować w inny sposób, tylko rakiety, po zidentyfikowaniu, że jest to rakieta, po prostu niszczyć – podsumował generał Polko.

Reklama

Potężny atak na Ukrainę. F-16 w powietrzu

W nocy z poniedziałku na wtorek i we wtorek rano miała miejsce kolejna seria ataków powietrznych Rosji na Ukrainę. Na całym terytorium Ukrainy we wtorek rano obowiązuje alarm przeciwlotniczy; Rosjanie zaatakowali między innymi Kijów i Charków.

Nad ranem ukraińskie lotnictwo ostrzegło, że w stronę Ukrainy zmierza 16 rosyjskich bombowców strategicznych Tu-95M uzbrojonych w rakiety.

W wtorek rano Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych opublikowało wpis na portalu X (Twitterze) odnoszący się do ataków powietrznych Rosji: "Informujemy, że obserwowana jest intensywna aktywność lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej, która związana jest z wykonywaniem uderzeń na terytorium Ukrainy. W celu zapewnienia bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej aktywowano dwie pary myśliwców F-16 oraz sojuszniczy tankowiec powietrzny" - poinformowano.

Jak wskazano, około godziny 5.45 rano wystartowała para amerykańskich, a około 6.15 polskich myśliwców F-16 stacjonujących w bazie lotniczej w Łasku. "Ostrzegamy, że działalność polskiego i sojuszniczego lotnictwa w naszej przestrzeni powietrznej może wiązać się z występowaniem podwyższonego poziomu hałasu, zwłaszcza we wschodnim obszarze kraju" - podkreśla Dowództwo Operacyjne.

Rozmawiała: Aneta Malinowska // aneta.malinowska@infor.pl