W dniu, w którym agenci CBA przejęli komórkę Domaradzkiego, o godz. 15.39 nastąpiła niewyjaśniona transmisja danych do pamięci urządzenia - informują dziennikarze Radia Zet. Jak miałoby do tego dojść, skoro zostało ono zabezpieczone w trybie samolotowym celem skopiowania zawartości? Pytani o procedury stosowane w takich sytuacjach rozmówcy Radia ZET ze służb specjalnych twierdzą, że "prawidłowo wykonana kopia binarna musi być idealnym odwzorowaniem stanu urządzenia z momentu, w którym zostało ono odebrane właścicielowi".

Reklama

Prokuratura Regionalna w Szczecinie zaprzecza interwencji

Prokuratura Regionalna w Szczecinie prowadząca sprawę Michała Domaradzkiego zaprzeczyła, jakoby doszło do ingerencji w zawartość zabezpieczonego przez CBA urządzenia. Rzecznik prokuratury Marcin Lorenc podkreślił, że "wykluczyć można, aby po zabezpieczeniu telefonu od Michała Domaradzkiego nastąpiła jakakolwiek ingerencja dotycząca autentyczności danych, jakie pozyskać można z tego rodzaju urządzenia".

Reklama

"Transfer danych to fakt"

Reklama

Jednak adwokat Tomasz Tałanda, obrońca Michała Domaradzkiego, twierdzi, że transfer danych na telefon byłego komendanta stołecznej policji, jaki miał miejsce kilka godzin po zatrzymaniu mu tego telefonu przez CBA, to fakt. Tałanda uważa, że "transfer może świadczyć o próbie manipulacji materiałem dowodowym".

W grudniu 2022 roku grupa Citizen Lab działająca przy Uniwersytecie w Toronto przekazała, że prokurator Ewa Wrzosek była inwigilowana przy użyciu systemu Pegasus wykorzystywanego przez służby specjalne. System ten umożliwia między innymi manipulowanie treściami znajdującymi się w urządzeniach elektronicznych.

Były funkcjonariusz CBA komentuje sprawę

Jeden z byłych wysokich rangą funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego skomentował tę sprawę w rozmowie z dziennikarzami Radia ZET mówiąc: Jeżeli w CBA dokonano ingerencji w kluczowy dowód w sprawie, to jest to ewidentny skandal dyskredytujący to postępowanie.

Centralne Biuro Antykorupcyjne nie odpowiedziało na pytania dziennikarzy, w jaki sposób mogłoby dojść do transferu danych na zabezpieczony telefon Domaradzkiego. Odesłało ich do Prokuratury Regionalnej w Szczecinie.

Były komendant stołeczny policji Michał Domaradzki twierdzi, że działał w interesie publicznym, a informacje, które chciał uzyskać, nie mogły zagrozić toczącemu się śledztwu. Według raportu Zarządu Transportu Miejskiego z badania na miejscu wypadku, u kierowcy nie wykryto śladów alkoholu ani środków odurzających. Domaradzki chciał więc wyjaśnić, dlaczego policja i media publiczne podają, że kierowca “był po narkotykach”. Informacja ta miała istotne znaczenie dla bezpieczeństwa pasażerów i zawieszenia jeszcze tego samego dnia kontraktu z firmą przewozową. Byłemu komendantowi stołecznemu zarzucono pozyskanie informacji, które w tym samym dniu rzeczniczka prokuratury przekazywała opinii publicznej.