31 stycznia do nyskiej komendy zgłosili się zaniepokojeni opiekunowie 14-latka i jego 10-letniej siostry. Dzieci nie wróciły po szkole do domu, nie dały znać, gdzie są. Nie było z nimi kontaktu. Nie zostawiły także żadnych śladów ani informacji, że mogą planować ucieczkę z domu. Ani rodzina, ani znajomi nic nie wiedzieli. Policjanci w akcji poszukiwawczej byli zdani na siebie.

Reklama

Mundurowi niezwłocznie rozpoczęli ustalanie pobytu dzieci. Na nogi postawiono policjantów wszystkich pionów - jak informuje opolska policja - od patrolowców, dzielnicowych, kryminalnych, na dyżurnych jednostek kończąc. Sprawdzali różne tropy.

Dzieci wsiadły do pociągu

Pierwsze informacje wskazywały na to, że dzieci wsiadły do pociągu jadącego w kierunku Opola. W akcję włączyli się tamtejsi funkcjonariusze. Szybko ustalili, że dzieci podróżują dalej, w kierunku Wrocławia.

Do działań poszukiwawczych przystąpili policjanci z Dolnego Śląska. W toku dalszych czynności okazało się, że dzieci kontynuują swoją podróż w kierunku Zgorzelca i zachodzi obawa, że zamierzają przekroczyć granicę. W tym momencie nawiązany został kontakt z mundurowymi ze Zgorzelca i z niemiecką policją.

Dojechały do niemieckiego Görlitz

Reklama

To właśnie dyżurny ze Zgorzelca przekazał niemieckim funkcjonariuszom już w miarę precyzyjną informację. Działania zapoczątkowane przez polskich policjantów znalazły swój szczęśliwy finał w niemieckim Görlitz. Tamtejsi funkcjonariusze nad ranem odnaleźli rodzeństwo.

Do domu odwieźli je policjanci z Wydziału Poszukiwań i Identyfikacji Osób Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.