Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia spotkał się wczoraj z mieszkańcami Trzonolinowca. Przekazał im wyniki ekspertyzy przeprowadzonej przez Politechnikę Wrocławską. Okazało się, że budynek znajduje się w złym stanie.

Jak przypomina Gazeta Wrocławska, Trzonolinowiec jest jednym z nielicznych budynków stawianych od góry, w których piętra zawieszane były kolejno na stalowych linach. Ma 11 pięter i mieszkał w nim między innymi Krzysztof Globisz i Bogusław Linda. To zabytek i choć znajduje się w kiepskim stanie, nie zostanie rozebrany, ale musi przejść kapitalny remont.

Na czas remontu, mieszkańcy będą musieli opuścić swoje mieszkania. Jego stan pogarsza się z dnia na dzień. "Eksperci dają mu najwyżej rok do czasu, gdy zacznie stwarzać zagrożenie. Optymalną datą wyprowadzki jest jednak lipiec 2024" - czytamy na portalu gazety.

Reklama

Lokale zastępcze i pomoc w przeprowadzce

Reklama

W budynku mieszka aktualnie około 80 osób. Aby doprecyzować tę liczbę, urzędnicy przekazali lokatorom ankietę.

Dzięki wiedzy z niej pochodzącej, miasto określi komu i w jakim stopniu pomóc w przeprowadzce.

- Zaoferujemy rozwiązania wszystkim mieszkańcom, bez względu na to, jaki jest status prawny ich lokalu w Trzonolinowcu. Zgodnie z odpowiednimi procedurami, wystąpimy także o zewnętrzne finansowanie, które pomoże w remoncie. Obiekt został wpisany do rejestru zabytków, co daje możliwości np. w zakresie wnioskowania o fundusze ministerialne. Będziemy starali się o takie środki - zapowiedział prezydent Jacek Sutryk.

Trzonolinowiec - co jest do zrobienia?

Lokatorzy mogą mieszkać w budynku do 2024 roku tylko pod warunkiem, że w tym czasie budynek uzyska ekspertyzę przeciwpożarową.

Należy także zbadać "częstość drgań poprzecznych lin ponad dachem i ukośnych zastrzałów w poziomie parteru. Powinno to być robione nie rzadziej, niż co trzy tygodnie".

Lokatorzy jednak będą musieli natychmiast się wyprowadzić, jeśli takie badania wykażą "zmianę poziomu wytężenia".