Państwowa służba zdrowia to jeden z tych sektorów, które od lat mierzą się z różnymi zawiłościami systemu. Zmieniają się ministrowie, dyrektorzy placówek, a w wielu miejscach proste wydawałoby się sprawy, wciąż ocierają się o granice absurdu.

Reklama

I tak na przykład…kolejki przed gabinetami lekarskimi, od zawsze budzą emocje. Obsesyjne pilnowanie miejsca, spory, kłótnie, nerwowa atmosfera – to właściwie norma w polskich poradniach i przychodniach. Również nieszanowanie czasu pacjentów, jest bulwersującym wielu problemem.

Proszę sobie wyobrazić, że dzisiaj, aby pobrać krew w jednej z państwowych poradni w Łodzi, musiałam stać w dwóch, a właściwie w trzech kolejkach. Najpierw czekałam przed przychodnią 10 minut, później od 7 czekałam w sporej kolejce do rejestracji po numerek, a następnie dopiero z tym numerkiem mogłam ustawić się w kolejce na samo pobranie krwi - powiedziała w rozmowie z Dziennik.pl zdenerwowana Małgorzata.

Kobieta dodała, że prosta sprawa, jaką powinno być zrobienie morfologii i podstawowych badań "staje się drogą przez mękę". To jest absurd.Straciłam prawie godzinę – podkreśliła. Do tego, trzy osoby przede mną zdążyły się pokłócić o pierwszeństwo w kolejce już przed wejściem do budynku. Dawno nie miałam tak nerwowego poranka. Zastanawiam się, czy kiedyś wreszcie w służbie zdrowia będzie normalnie - dodała.

Reklama

"W poradniach publicznych nikt nie przestrzega zasad"

Również 47-letnia Iwona z Warszawy w rozmowie z nami poskarżyła się na kolejki pod gabinetami lekarskimi w państwowych placówkach. – Od kilku lat z powodu moich kilku schorzeń muszę systematycznie korzystać z porad lekarskich i wizyt w placówkach. I nie rozumiem, dlaczego w prywatnych potrafią niektóre problemy rozwiązać a w państwowych nie. Przecież często w tych miejscach pracują ci sami ludzie… - stwierdziła pacjentka.

Chodzę do lekarzy co najmniej kilka razy w miesiącu. I co mnie bulwersuje, to, to, że w poradniach publicznych nikt – ani pacjenci, ani lekarze często nie przestrzegają własnych zasad – np. wydanych numerków czy ustalonej godziny – zaznaczyła.

Zdaniem Iwony, w praktyce w placówkach państwowych zawsze występują opóźnienia. Kolejni pacjenci przybywają na ustaloną godzinę, podczas gdy ci zapisani wcześniej jeszcze nie zdążyli skonsultować się z lekarzem.

Reklama

"O kolejności przyjęć często nie decyduje wyznaczona godzina czy numerek"

Mimo ustalanej w rejestracji godziny najczęściej albo są obsuwy, albo co jeszcze gorsze, obowiązuje zasada, kto pierwszy ten lepszy… i jak się trafi, jakiś emeryt, albo kilku starszych ludzi, to czeka się zamiast 5 czy 10 minut na swoją kolejkę, nawet godzinę czy 1,5 godziny, ostatnio tyle czekałam - powiedziała nam kobieta.

Czasami proszę o interwencję, bo w końcu z jakiegoś powodu te numerki wydają, ale nie zawsze panie rejestratorki, a o kolejności przyjęć często nie decyduje wyznaczona godzina czy numerek, tylko przyjmujący lekarz – dodała.

Z uzyskanych przez nas informacji wynika, że placówki medyczne starają się ustalać konkretne godziny wizyt dla pacjentów, z zachowaniem odpowiednich odstępów czasowych umożliwiających realizację świadczeń. Niemniej jednak opóźnienia, jak przyznają pracownicy służby zdrowia, są nagminne.

U nas w poradni pacjenci są planowani na konkretne godziny w interwałach 15-minutowych. Informacje dotyczące czasu wizyty przekazywane są pacjentom podczas rejestracji – przekazała w rozmowie z Dziennik.pl rejestratorka jednej z warszawskich poradni POZ.
W praktyce niestety zdarzają się sytuacje, w których wizyta jest przedłużana ze względu na potrzeby pacjentów. Ponadto, kolejki tworzą się również z powodu tych, którzy przybywają do placówki znacznie wcześniej niż na ustaloną godzinę – przyznała.

Rejestratorka dodała również, że często problemem dla oczekujących na wizytę jest wchodzenie do gabinetu bez kolejki. Zawsze w takich przypadkach "obrywamy" my w rejestracji, a wystarczyłoby pamiętać, że bez kolejki mogą do gabinetów lekarskich wchodzić m.in. kobiety w ciąży, inwalidzi, kombatanci czy zasłużeni dawcy krwi- podsumowała.

Jeśli również masz własne doświadczenia lub spostrzeżenia, czekam na informację: aneta.malinowska@infor.pl.