Mąż Moniki jest kierownikiem jednego z działów w warszawskiej korporacji związanej z branżą finansową. Monika od roku błaga go, żeby poszedł do terapeuty od uzależnień. Narazie bezskutecznie. ”Zaczęło się niewinnie, od jednego, czy dwóch drinków po ciężkim dniu pracy” opowiada. ”Teraz jednego wieczoru potrafi wypić nawet pół litra alkoholu. Bez wypicia czegokolwiek nie jest w stanie zasnąć. Często pada pijany do łóżka o czwartej nad ranem. Dwie godziny później wstaje do pracy” - mówi Monika. Jej mąż nie widzi problemu, bo jak tłumaczy żonie, jego picie wcale nie odbija się na pracy. Takie tłumaczenie bardzo dobrze znają terapeuci. ”Paradoksalnie picie takich osób, rzeczywiście nie przekłada się na wyniki firmy” - mówi psycholog pracy Katarzyna Korpolewska, któa bardzo często spotyka się z problemem alkoholizmu w firmach. ”Prezesi i kierownicy potrafią doskonale kamuflować się ze swoim piciem. Taki szef jest często bardzo chwalony, a jego niekontrolowane wybuchy gniewu są po prostu uznawane za cechę charakteru” - dodaje.
Dr Bohdan Woronowicz, psychiatra, wspomina przypadek prezesa dużej firmy, który potrafił przez kilka miesięcy dzień w dzień pić alkohol. ”I nie ponosił żadnych konsekwencji, bo miał sztab asystentów, którzy sprawnie wykonywali całą pracę” - mówi Woronowicz. To nieponoszenie konsekwencji powoduje, że tak trudno im zauważyć, że mają poważny problem. Krzysztof Brzózka, prezes PARPA podkreśla mimo wszystko, że dziś przyznanie się do alkoholizmu nie jest już tak wielkim wstydem, jak jeszcze kilkanaście lat temu. ”Stąd zaczęło mówić się o alkoholikach na wysokich stanowiskach” - mówi. Bardzo często jednak pracownicy nie wiedzą nawet, że ich szef jest alkoholikiem. ”Ostatnio dyrektor pewnej firmy został zatrzymany przez policję, kiedy kierował po pijanemu. Dla jego podwładnych to był kompletny szok, bo dyrektor nigdy nie dał żadnego pretekstu, żeby ktoś pomyślał, że jest alkoholikiem. Na spotkaniach z kadrą kierowniczą potrafił nie wypić nawet grama wódki. To jedna z metod kamuflowania” -dodaje Katarzyna Korpolewska.
Z danych GUS wynika, że w Polsce spożycie stuprocentowego alkoholu wzrosło w ciągu ostatnich lat o ponad 2 litry na jednego mieszkańca. Ostatnie badanie PARPA "Jak piją Polacy" pokazuje, że najczęściej po alkohol sięgają trzydziestolatkowie. Wśród nich przybywa osób, które niczym nie przypominają stereotypowego pijaka leżącego w rowie. To kierownicy i prezesi, ubrani w drogie garnitury, mający poukładane życie, rodziny. Nie są w stanie przepić kilkunastotysięcznych pensji, więc ich nałóg nie odbija się domowym budżecie. Piją whisky w krzyszałowych szklankach, więc jeśli żony nazywają ich alkoholikami, denerwują się, że czepiają się bez sensu i są gderliwe. Jak podkreślają jednak specjaliści -dobrze sytuowane osoby piły zawsze, teraz jednak coraz częściej mówi się o ich problemie. Dr Woronowicz przyznaje także, że takie osoby coraz częściej zwracają się o pomoc do specjalisty. ”Zwykle przychodzą na terapię zmuszeni przez najbliższych” - mówi.