Teraz, po siedmiu latach, śmierć młodej Polki nadal pozostaje zagadką, a tajemnica tła wydarzeń pozostaje niewyjaśniona. Najbliższa rodzina Magdaleny, wciąż jednak ma nadzieję, na wyjaśnienie tamtego zdarzenia.
Cały czas mamy nadzieję i cierpliwie czekamy, ale została nam już naprawdę tylko resztka nadziei. W ciągu tych siedmiu lat ciągle wydarzało się coś, dzięki czemu wierzyliśmy, że uda się tę sprawę wyjaśnić i prawda ujrzy w końcu światło dzienne – powiedziała w rozmowie z portalem o2.pl Anna Cieślinska, siostra Magdaleny Żuk. Komuś ewidentnie zależy na tym, żeby czas przeminął i żeby nie można było niczego dowieść – dodała.
Tragiczna śmierć Magdaleny Żuk w Egipcie
Przypomnijmy, że 27-letnia Magdalena Żuk 25 kwietnia 2017 r. wybrała się na wycieczkę do kurortu Marsa Alam w Egipcie. Po dwóch dniach partnera kobiety, który miał z nią kontakt telefoniczny, zaniepokoiło jej zachowanie. Dlatego mężczyzna zaplanował wcześniejszy powrót Magdaleny Żuk do kraju.
Jednak ze względu na pogarszający się stan zdrowia kobieta trafiła do szpitala. W tym samym czasie do Egiptu przyjechał jej znajomy, aby zabrać ją do Polski. W szpitalu dowiedział się, że Magdalena Żuk nie żyje. Zmarła w wyniku obrażeń odniesionych wskutek upadku z drugiego piętra szpitala w Marsa Alam, gdzie przebywała.
Oficjalna Magdalena Żuk miała popełnić samobójstwo, jednak nie wierzą w to bliscy kobiety, którzy podkreślają, że Magda nie leczyła się psychiatrycznie i nie była chora psychicznie. Ona za dużo wiedziała i nie mogli dopuścić, żeby wróciła. Do wypadku doszło w momencie, gdy leciał już po nią przyjaciel – powiedziała o2.pl siostra zmarłej.
Prokuratura o śmierci Magdaleny Żuk w Egipicie
Śledztwo w sprawie śmierci polskiej turystki nadal prowadzi Prokuratura Okręgowej w Jeleniej Górze. Zostało ono przedłużone - tym razem do 30 czerwca 2024 roku.
Postępowanie w tej sprawie prowadziła również egipska prokuratura. Polscy prokuratorzy dysponują materiałem z egipskiego śledztwa. To dokumentacja i opis czynności podjętych przez tamtejsze organy ścigania na miejscu zgonu pokrzywdzonej i w dalszym śledztwie. Chodzi m.in. o protokoły przesłuchania wielu świadków, w tym lekarzy i personelu medycznego szpitala, do którego została przywieziona Magdalena Żuk. W ramach egipskiego śledztwa zostali też przesłuchani funkcjonariusze policji, pracownicy hotelu i biura podróży, w tym rezydent, a także polscy turyści, którzy towarzyszyli Magdalenie Żuk w podróży.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze prok. Tomasz Czułowski wcześniej informował, że w śledztwie biegli psychiatrzy i psycholog przeanalizowali także materiał dowodowy dotyczący nietypowego zachowania pokrzywdzonej podczas podróży i pobytu w Egipcie i jego możliwego podłoża.Przeprowadzone w toku postępowania przygotowawczego dowody nie wykazały, aby wobec pokrzywdzonej stosowana była przemoc o podłożu seksualnym lub jakakolwiek inna. Nie stwierdzono również, aby mogła ona paść ofiarą procederu handlu ludźmi - mówił wówczas rzecznik.
Prok. Tomasz Czułowski "dotychczas zgromadzony materiał dowodowy wskazuje, że przyczyną zgonu pani Magdaleny Ż. był upadek z wysokości".
Ustalenia Rutkowskiego
Również Krzysztof Rutkowski, właściciel agencji detektywistycznej, która zajmowała się śledztwem dotyczącym śmierci Magdaleny Żuk, wyraża podobne stanowisko w tej sprawie. Opinia, którą przedstawiło Biuro Detektywistyczne "Rutkowski" niemal dwa tygodnie po zgonie Magdaleny Żuk, jasno wskazywała na brak udziału osób trzecich oraz brak śladów środków odurzających czy narkotyków . W rozmowie z O2.PL. Rutkowski dodał, że, że to, co się wydarzyło, było rezultatem złego stanu psychicznego samej Magdaleny Żuk i nie ma żadnych dodatkowych elementów w tej sprawie.