Reżyser dokumentu Andrzej Słodkowski pojechał w te same plenery, gdzie nakręcano sceny zdobywania Berlina lub odstrzelenia wieży czołgu "Rudy" przez eksperymentalne niemieckie działo.

>>> Magia czterech pancernych i psa

Reklama

Niewiele osób wie, że większość plenerowych zdjęć "Czterech pancernych i psa" zrealizowana została w Żaganiu w województwie lubuskim, blisko granicy z Niemcami. Miasteczko zagrało w serialu min. warszawską Pragę oraz Berlin. "Do dziś w mieście pozostały miejsca, które służyły jako scenografia, np. ruiny starej papierni grały niemiecką stolicę. A wjazd <Rudego> do Warszawy kręcony był notabene na ulicy Warszawskiej" - mówi Słodkowski.

Żagań jako miejsce kręcenia serialu nie został wybrany przypadkowo. To tutaj bowiem stacjonowało największe w kraju zgrupowanie wojsk pancernych, a samo miasto nazywano "pancerną stolicą Polski". Żołnierze z tej jednostki wystąpili w serialu jako statyści, również efekty pirotechniczne były dziełem wojskowych saperów. Co ciekawe, w filmie używano głównie prawdziwej amunicji, a niemieckie "tygrysy" zagrały sowieckie T-34 z dospawanymi blachami, aby upodobnić je do kanciastych czołgów Wehrmachtu.

Reklama

>>> Lata 1966-67: Chrzest, pancerni, duży fiat

"Zanim zacząłem zbierać materiały do filmu, byłem przekonany, że budżet serialu był ogromny. Okazało się, że wszystko robiono po kosztach i tylko dzięki pomocy wojska. Używano prawdziwej amunicji, bo była ona po prostu tańsza" - mówi reżyser.

Aktorzy pamiętają, że zdjęcia były bardzo ciężką pracą. "Większość scen kręcono na normalnym poligonie. To był bardzo duży wysiłek fizyczny, do którego na początku strasznie trudno było mi się przyzwyczaić" - opowiada Wiesław Gołas, który grał Tomasza Czereśniaka.

Reklama

Gołas wspomina, że Szarika grały aż trzy psy. "W zależności od sceny był wybierany np. węszący albo atakujący. A żeby w filmie nie było widać, że Szarika nie gra jeden zwierzak, dwa miały farbowaną sierść" - wspomina aktor.

>>> Rosyjska gazeta żałuje "Czterech pancernych"

W filmie dokumentalnym obok miejsc związanych z pancernymi występują również osoby, które pamiętają, jak serial powstawał. Twórcom udało się np. odnaleźć właściciela mieszkania, gdzie nakręcono scenę, w której Gustlik nie potrafi zjeść za pomocą noża i widelca jajka.

"Ta scena o mało nie wypadła z serialu. Cenzorzy byli oburzeni. Jak to żołnierz armii ludowej nie potrafi posługiwać się sztućcami? Na szczęście udało się ją zatrzymać. A pomysł na nią poddał właśnie ten właściciel mieszkania, który sam był żołnierzem armii ludowej, i przyznał, że większość żołnierzy jadała wszystko tylko za pomocą łyżek" - mówi Słodkowski.

Reżyser uważa, że mimo zafałszowywania historii "Czterej pancerni i pies" to doskonała polska produkcja. "Przecież serii przygód Jamesa Bonda nie oceniamy w kategoriach lekcji historii. Potraktujmy perypetie załogi <Rudego> jako bajkę" - mówi.

>>> Co Szarik robi na emeryturze?

Dokument swoją premierę będzie miał w 19 września w kinie w Żaganiu. Ogólnopolska publiczność na razie na jego obejrzenie będzie musiała poczekać, aż kupi go jakaś telewizja - być może będzie to TVP.