"Oczekujemy skutecznego dialogu, który polega na tym, że nasze postulaty są uwzględniane w pracach resortu" - mówi prof. Jerzy Woźnicki, prezes Fundacji Rektorów Polskich.
Przypomnijmy. Wczoraj napisaliśmy, że do końca listopada ma być gotowa strategia rozwoju szkolnictwa wyższego przygotowana przez rektorów ponad 300 uczelni: publicznych i niepublicznych. Środowisko akademickie przygotowuje dokument bez udziału resortu nauki i szkolnictwa wyższego. Jest to efekt takiego ustalenia warunków przetargu na strategię, które z góry wykluczało udział w nim rektorów.
Środowisko zaprotestowało. Rektorzy wystąpili o zmianę warunków przetargu, jednak bezskutecznie. Konkurs wygrało międzynarodowe konsorcjum konsultingowe.
Dlaczego MNiSW nie chciało zmienić warunków zamówienia?
"Jakakolwiek ingerencja w zapisy przetargu po jego ogłoszeniu byłaby działaniem naruszającym prawo zamówień publicznych. Gdyby zrobiono to, wyobrażam sobie na pierwszej stronie gazety tytuł: <Korupcja w PO. Kudrycka aresztowana za ustawienie przetargu na ekspertyzę>" - tak odpowiedziała nam w mejlu w sobotę minister nauki. I dodała: "Strategia rozwoju szkolnictwa wyższego, którą stworzą rektorzy, pokaże nam, czy pacjent potrafi się leczyć sam. Zaś druga, którą stworzą eksperci, będzie niczym diagnoza lekarska".
Jak na te słowa zareagowali akademicy? "Takie porównanie jest zupełnie nietrafione, a co więcej, obraża rektorów" - mówi w rozmowie z nami prof. Woźnicki. I dodaje, że wobec tego oczekuje publicznych wyjaśnień, dlaczego powierzenie opracowania strategii uczelniom miałoby wiązać się z korupcją.
p
Po naszej wczorajszej publikacji minister nauki i szkolnictwa wyższego napisała do redakcji list z wyjaśnieniami. Oto jego fragmenty.
Procedura przetargu została przygotowana tak, by zabezpieczyć profesjonalny charakter ekspertyz. Konsorcjum zapewniło udział niezależnych ekspertów szkolnictwa wyższego, zarządzania publicznego oraz gospodarki rynkowej (specjalizujących się szczególnie w badaniach porównawczych).
Konsorcjum rektorów nie spełniło wymogów przetargu na przygotowanie strategii. Swoją drogą wiem jednak, że rektorzy przygotowują swoją autorską wersje dokumentu. Informacja ta niezwykle mnie ucieszyła - w MNiSW będziemy mieć do dyspozycji dwa projekty. Jeden, który nam pokaże, jak pacjent - czyli środowisko akademickie - potrafi się leczyć na własną rękę, oraz drugi, który przedstawi jak lekarz – czyli eksperci - diagnozuje pacjenta i jakie proponują mu recepty. W oparciu o te dwie strategie rząd stworzy ostateczną. Nie jest wykluczone, że niektóre elementy obu projektów będą zbieżne lub wykorzystamy ich różne części.
Od początku mojej misji na stanowisku ministra nauki i szkolnictwa wyższego dokładam starań, by budować szeroki dialog ze środowiskiem akademickim. Osobiście uczestniczyłam we wszystkich posiedzeniach Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich. Obecni i byli rektorzy wyższych uczelni - zarówno publicznych, jak i niepublicznych, a także szerokie gremium wykładowców oraz uczonych uczestniczyli i nadal uczestniczą w pracach nad założeniami nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym.
Na wniosek środowiska akademickiego w założeniach do nowelizacji znalazło się szereg istotnych poprawek. To na wniosek rektorów odstąpiliśmy m.in. od pomysłu zniesienia habilitacji na rzecz skrócenia ścieżki kariery akademickiej.
czytaj dalej
p
ARTUR GRABEK: Barbara Kudrycka porównuje ideę stworzenia przez środowisko akademickie strategii rozwoju szkolnictwa wyższego do próby samoleczenia się przez pacjenta.
JERZY WOŹNICKI*: W medycynie to lekarz, z założenia bardziej kompetentny, ma leczyć pacjenta chorego. Takie porównanie obraża rektorów. Z góry deprecjonuje ich wysiłek, który podejmują pro publico bono. Kwiecista metafora pani minister jest nietrafiona, bowiem uczelnie nie są pacjentem, a firmy konsultingowe, które na zlecenie resortu mają opracować strategię rozwoju - lekarzami. Zapytajmy, jakie mają doświadczenie w "leczeniu" szkolnictwa wyższego.
Resort stoi na innym stanowisku. Twierdzi, że przetarg gwarantował profesjonalny charakter ekspertyz.
Ta wypowiedź oznacza, że decyzja o powierzeniu prac nad strategią jakiejś domyślnie mądrzejszej, lepiej zorientowanej, ba, koniecznie międzynarodowej firmie konsultingowej była z góry zaplanowana przez ministerstwo. To jest dla nas bulwersujące, bo minister wielokrotnie zapowiadała publicznie co innego.
Zwróciliście się o zmianę warunków przetargu. Szefowa MNiSW twierdzi, że nie mogła tego zrobić, bo zostałaby posądzona o korupcję i aresztowana za złamanie prawa o zamówieniach publicznych.
To zdumiewające słowa. Bo o jaką korupcję miałoby chodzić, gdyby te prace w części zostały powierzone konsorcjum rektorów? To absurd, który uderza w autorytet konferencji rektorów. Minister powinna publicznie wyjaśnić, dlaczego powierzenie tych prac i konsultantom, i rektorom miałoby się wiązać z korupcją.
Czy przypomina pan sobie sytuację, aby środowisko akademickie wspólnymi siłami, bez udziału ministerstwa, opracowywało dokument, który kształtuje politykę?
W 2003 r. rektorzy wystąpili do Prezydenta RP, by korzystając z prawa do inicjatywy ustawodawczej, zgłosił przygotowany następnie przez środowisko projekt ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym. Do udziału w naszych pracach MEN delegowało swoich przedstawicieli. Po roku prac ustawa została uchwalona i weszła w życie w 2005 r. Wtedy nie chodziło o konflikt z ministrem, ale o przeciążenie resortu sprawami bieżącymi. Urzędnicy byli zbyt obciążeni, co uniemożliwiało w relatywnie krótkim czasie przygotowanie dojrzałego projektu nowej ustawy. W naszej ocenie ten stan rzeczy nie uległ zmianie.
Środowisko akademickie coraz głośniej mówi o potrzebie zmian w jego funkcjonowaniu. W jakim kierunku?
Konstytucyjna zasada autonomii uczelni wymaga, żeby rola ministra była nadzorcza i kontrolna, a nie zarządcza.
A może jesteście zbyt krytyczni wobec działań resortu?
Do tej pory minister ogłaszała propozycje zmian, które rektorzy uznawali za zbyt chaotyczny zbiór pomysłów, w części dobrych, a w części złych.
Premier Tusk nie ukrywał, że sukces wyborczy zawdzięcza poparciu środowiska akademickiego. Czy po dwóch latach współpracy z minister Kudrycką nie czujecie się zawiedzeni?
Nie czuję się uprawniony do odpowiedzi na to pytanie. W mojej ocenie każdy minister powinien przedkładać wartości merytoryczne nad własny interes polityczny, ale ocena działań minister należy do premiera.
*prof. Jerzy Woźnicki jest prezesem Fundacji Rektorów Polskich