Po raz pierwszy o pomniku prałata Jankowskiego było głosno w 2005 roku - przypomina serwis tvp.info, który doniósł o "darze" księdza dla gdańskich parafian. Miał stanąć w Starogardzie Gdańskim, nieopodal rodzinnego domu kapłana. Nad projektem pracowało dwóch młodych artystów plastyków, prywatnie jego byłych ministrantów.

Z planów postawienia pomnika w Starogardzie ostatecznie nic nie wyszło, ale artyści zdążyli zrobić na próbę gipsowy odlew. Wykupił go Mariusz Olchowik, ówczesny prezes Instytutu księdza prałata Henryka Jankowskiego. Gipsowe popiersie trafiło ostatecznie do kościoła - donosi tvp.info.

Popiersie stanęło obok tablicy upamiętniającej byłych proboszczów parafii św. Brygidy. Odsłonięto je specjalnie na okazję niedawnej mszy świętej dziękczynnej za wieloletnią posługę prałata Jankowskiego, której przewodniczył metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź.

"Stawianie pomników osobom żyjącym nie świadczy o najlepszym smaku. Poza kilkoma chlubnymi wyjątkami na przestrzeni wieków. Polacy dzięki Bogu już taki wyjątek mieli, chodzi oczywiście o Jana Pawła II, i powinniśmy dać sobie spokój na najbliższe sto lat" - komentuje dla tvp.info publicysta katolicki ks. Kazimierz Sowa.

Sam prałat Jankowski nie widzi nic złego w tym, że w kościele św. Brygidy można oglądać jego podobiznę. "Nie ma w tym nic zdrożnego" - uważa. "Popiersie to w jakimś sensie dar od młodzieży. Trzeba to uszanować" - zaznacza.







Reklama