Cofnięcie ekskomuniki dla biskupów wyświeconych przez abp. Marcelego Lefebvra w 1988 r. bez zgody Jana Pawła II to wielkoduszny akt jedności i pokoju w Kościele. Wielu księżom i rodzinom związanym z Bractwem św. Piusa X przyniesie pokój duchowy. Dla Kościoła to większa szansa na dialog, ale nie rozumiany jako polityczne spotkanie dwóch wspólnot, ale poważna refleksja teologiczna kierująca się normami wiary, wolą, by katolicyzm pozostał wierny własnemu dziedzictwu.

Reklama

Niewłaściwe jest przeciwstawianie decyzji Benedykta XVI decyzji Jana Pawła II. Obaj dwadzieścia jeden lat temu dążyli do porozumienia z abp. Lefebvrem, obaj podejmowali decyzję po decyzji o wyświęceniu biskupów. Dlatego dzisiejsze cofnięcie ekskomuniki jest krokiem powrotu do przerwanego wówczas dialogu. Bo zarówno Jan Paweł II od początku pontyfikatu, jak i Benedykt XVI od swojego pierwszego spotkania z kardynałami, mówili o potrzebie interpretacji nauczania Soboru Watykańskiego II w świetle Tradycji. W tym sensie dialog z Bractwem św. Piusa X może być użyteczny dla całego Kościoła, bo to oni podnosili kwestię uzgodnienia współczesnego nauczania i praktyki katolicyzmu z jego doktrynalnym dziedzictwem.

Kard. Józef Ratzinger już dwadzieścia jeden lat temu powiedział, że sprawa abp. Lefebvra to dla współczesnego Kościoła egzamin z dialogu. I to jest decydujący motyw działań Papieża, który ani nie chce pozostawiać setek tysięcy katolików bez widzialnej łączności z Rzymem, ani racji przez nich podnoszonych bez poważnej odpowiedzi. Nie wydaje się natomiast, by Bractwo św. Piusa X chciało wykonać jakieś dalsze kroki oddalające je jeszcze bardziej od Rzymu. Powoływali się raczej na nauczanie poprzednich Papieży, bez próby stworzenia jakiegoś alternatywnego Magisterium. Problemem była narastająca mentalność separacji, odrzucenia - a co najwyżej recenzowania - współczesnego nauczania Kościoła.

Trudno dziś powiedzieć, jaka będzie przyszłość Bractwa św. Piusa X, bo wbrew pozorom nie jest ono monolitem. Są tam bardziej i mniej „rzymskie” nastawienia. Obawom o praktyczne możliwości działania w ramach jurysdykcji Papieża i biskupów towarzyszą często zupełnie fundamentalne krytyki Ojca Świętego. Najbliższe miesiące mogą ujawnić w nim wiele bardzo indywidualnych głosów i postaw. Cierniem w tym wydarzeniu jest przypominana niedawno wypowiedź bp. Williamsona, która jest bardzo bolesna dla Polaków, gdyż nasi dziadkowie i rodzice byli świadkami cierpień narodu żydowskiego. Sugerowanie, że Zagładę przeżyło 90 proc. polskich Żydów budzi tyleż konsternację, co zobowiązuje do reakcji. I wymaga również reakcji Bractwa Świętego Piusa X.

Reklama

Natomiast nie powinno to rzutować na sprawę jego wiernych lub księży w Stanach Zjednoczonych i gdzie indziej na świecie, którzy nie powinni cierpieć z powodu skandalu wywołanego przez jednego biskupa. To tak jak przeszkodą w dialogu z rosyjskim prawosławiem nie mogą być (wymagające ostrej reakcji) wypowiedzi niektórych rosyjsko- prawosławnych biskupów: czy więzi katolickiej nie może osłabić to, że z niektórymi duchownymi ukraińskiego Kościoła Grekokatolickiego (który jest Kościołem męczenników katolicyzmu) trudno nam znaleźć porozumienie w sprawie oceny UPA.