Sprawa ma związek z przetargiem na samoloty bezzałogowe dla polskiej armii. Kontrwywiad wojskowy i prokuratura podejrzewają, że generał Skrzypczak - wiceszef MON - wskazał zwycięzcę przetargu na drony dla polskiej armii, zanim przetarg ogłoszono, jak donosi gazeta.
Tomasz Siemoniak powiedział, że resort obrony wydał już w tej sprawie oświadczenie. O zachowaniu swojego zastępcy mówi, że jest to niezręczność. - Jest to korespondencja pomiędzy ministerstwami obrony, nie powinna tam być wymieniona nazwa firmy - mówi minister.
Minister przekonuje też, że cała sprawa to uchybienie. Nie należy z tego wyciągać jakichkolwiek wniosków, zwłaszcza, że sam przetarg jest przewidziany na 2015 rok, jesteśmy w dialogu z 14-stoma firmami i wydaje mi się, że przykładanie tutaj jakiejś nadmiernej wagi jest nieuprawnione - przekonywał szef MON. Jak dodał, na stronach ministerstwa jest dostępny skan listu generała Skrzypczaka. Każdy może sobie wyrobić zdanie na ten temat - zapewniał.
Sprawą możliwego lobbingu na rzecz konkretnych firm zbrojeniowych zajmuje się już prokuratura. Minister przypomniał, że kancelaria premiera rozpatruje odwołanie Skrzypczaka od decyzji Służby Kontrwywiadu Wojskowego o odebraniu certyfikatu bezpieczeństwa.
- Ta dzisiejsza publikacja jest bardzo na wyrost, ubolewam nad tym, że dziennikarz "Gazety Wyborczej" nie uwzględnił naszej odpowiedzi w swoim artykule - zaznaczył Tomasz Siemoniak.
Minister dodał, że premier ma czas na podjęcie decyzji w sprawie certyfikatu generała Skrzypczaka do 20 grudnia.