Zrobię wszystko, by 100 procent górników dołowych, czyli pracujących pod ziemią, nie straciło pracy - przekonywała Ewa Kopacz w programie "Fakty po Faktach" w TVN24. - Na niczym bardziej mi nie zależy, jak na rozwiązaniu problemu Kompani Węglowej, bo jego rozwiązanie to ochrona miejsc pracy - dodawała szefowa rządu.
W czasie rozmowy z prowadzącym wywiad Kamilem Durczokiem premier podkreślała, że rządowi nie chodzi o zamykanie kopalni i zwalnianie górników. Zamiast określenia "likwidacja miejsc pracy" używała słowa "restrukturyzacja".
Restrukturyzacja to jedyny sposób, by uchronić przed upadłością nie cztery, a czternaście kopalni spółki. Nie będziemy nikogo na siłę uszczęśliwiać, dajemy 24-miesięczną odprawę oraz płatne urlopy. Te osoby, które mają cztery lata do emerytury mogą dostać 75 proc. swojego wynagrodzenia, ale ze wszystkimi swoimi przywilejami, czyli de facto co miesiąc na dwuletnim urlopie górniczym będą dostawać takie pensje jak do tej pory - wyliczała Kopacz.
Co w deklaracjach premier było szczególnie interesujące, to zapowiedź przygotowania planu bezpieczeństwa energetycznego nie na 10, a na 30 lat naprzód. Na pytanie, czy czuje się w pewien sposób pozostawiona przez Donalda Tuska z problemem górnictwa, odparła:
Nie czuję się pozostawiona z problemami Tuska. Chcę pomóc ludziom. Jestem na polskiej ziemi i z polskimi górnikami - podsumowała szefowa rządu.