Z całą stanowczością, jasno i wyraźnie chcę powiedzieć: nigdy nie molestowałem żadnej z podległych mi pracownic. Nigdy nie molestowałem żadnej kobiety. Czym innym jest styl zarządzania. Ja jestem cholerykiem, czasem wybuchałem w pracy... - tłumaczył się Durczok w TOK FM.

Reklama

Czy można mi postawić jakikolwiek zarzut, okaże się za dwa tygodnie. Dzisiaj w mojej firmie zaczęła prace komisja. Żeby była jasność: byłoby czymś kompletnie nienormalnym, żebym przez ten czas pracował, mijał ludzi, którzy być może będą z tą komisją rozmawiali. W związku z tym, oczywiście, poszedłem na dwutygodniowy urlop. Właściwie go tylko przyśpieszyłem, bo był planowany. W tej sytuacji było jasne, że nie powinienem utrudniać pracy tym, którzy chcą to wyjaśnić. Ze spokojem czekam na te wyjaśnienia. Z absolutnym spokojem. Gdyby komisja miała potwierdzić moją winę albo znaleźć w moim postępowaniu w tym zespole, bardzo dobrym, doskonałym zespole, jakiekolwiek niewłaściwe zachowania, sam będę wiedział, co mam zrobić. Natychmiast złożę odpowiedni wniosek do mojego szefa - dodał szef "Faktów".

CZYTAJ TAKŻE: TVN reaguje na aferę z molestowaniem w pracy. Stacja powołuje specjalną komisję>>>

Kamil Durczok odniósł się także do najnowszej publikacji tygodnika "Wprost". To obszerny materiał o imprezie, w której - według "Wprost" - miał uczestniczyć dziennikarz. Pojawia się tajemniczy biały proszek, pornografia i zoofilia... CZYTAJ WIĘCEJ>>>

Reklama

Powiem to jedno zdanie, w wolnym, prywatnym czasie odwiedziłem mieszkanie jednej z moich znajomych ze środowiska medialnego. To, co tam zrobiłem, to jest absolutnie moja prywatna sprawa - powiedział dziennikarz.

Durczok nie wie, czy tajemniczy biały proszek opisany w artykule, to narkotyki.

Dziś myślę o tym, jak przeżyć do jutra. Pracuję w mediach od 25 lat, widziałem wszystko albo prawie wszystko. Jestem zdemolowanym psychicznie facetem, który trzyma się dzięki temu, że żona, z którą się rozstałem, jest dla mnie oparciem - wyznał dziennikarz na zakończenie rozmowy z TOK FM i dodał, że bardzo chciałby jeszcze poprowadzić "Fakty"...