Stan, w jakim zastałem polską politykę zagraniczną, określam najbardziej eufemistycznie jako niezadawalający. W latach 2007-2015 podjęto szereg błędnych decyzji politycznych, które de facto osłabiły międzynarodową pozycję Polski - podkreślił.

Te decyzje były podejmowane albo wskutek nierozpoznania kierunków rozwoju sytuacji międzynarodowej, albo jako owoc osobistych ambicji konkretnych osób - dodał.

Waszczykowski podkreślił, że MSZ jako instytucja odpowiedzialna za realizację zdań i celów polskiej polityki zagranicznej było zarządzane "w szczególny sposób: autorytarny, charakteryzujący się nadregulacją wynikającą z wiary w moc aktów prawnych niższej rangi".

Według szefa MSZ audyty i kontrole wykazały, że wiele procedur i przepisów wewnętrznych nie było przestrzeganych. W tym kontekście wymienił przepisy dot. inwestycji, ewidencjonowania majątku, zawierania umów przez placówki, rozliczania kosztów delegacji służbowych.

"Błędne decyzje i złe zarządzanie"

Główną przyczyną stanu, w jakim zastałem polską politykę zagraniczną, przychodząc do MSZ po latach, były niewystarczające, polskie zdolności do analizy tego, co dzieje się w otoczeniu międzynarodowym, czy szerzej analizy szybko zmieniającej się sytuacji międzynarodowej - podkreślił.

Dalszy ciąg materiału pod wideo
Reklama

Jak dodał, nawet jeśli ta analiza była gdzieś prowadzona, to jej wyniki nie przekładały się na działania operacyjne polskiej polityki zagranicznej.

Reklama

Apriorycznie przyjmowano na poziomie rządu błędne założenia; przykładowo, pamiętamy hasło "płynąć w głównym nurcie", "wystarczy być w nurcie europejskiej polityki", skupiano się na kwestiach wizerunkowych, a nie na ochronie rzeczywistych interesów polskich, unikano trudnych tematów w rozmowach z sojusznikami z NATO, czy partnerami z Unii - ocenił szef MSZ.

Jego zdaniem "za wszelką cenę szukano kompromisów, de facto drogą ustępstw, czy nawet wasalizacji".

Waszczykowski powiedział, że do tej pory nie wie, dlaczego rząd PO-PSL poświęcił tyle energii trosce o formę polskiej prezydencji w UE, a nie trosce o jej treść. - Ile to kosztowało? 430 milionów złotych na sześć miesięcy, ponad dwa miliony z hakiem dziennie, obsługiwane przez ponad 1200 urzędników polskich w kraju i za granicą - wyliczał.

Szef MSZ pokazał na sali sejmowej bączka, który miał być gadżetem polskiej prezydencji. - To miał być gadżet, promujący polską prezydencję, polską innowacyjność i technikę, niestety nie działa, jest wyprodukowany w ten sposób, że jest niezrównoważony - podkreślił.

Waszczykowski zapewnił, że rząd PiS od sześciu miesięcy naprawia i odwraca negatywne skutki prowadzenia polityki zagranicznej przez rząd PO-PSL.