Politycy z kilku unijnych krajów coraz częściej i głośniej krytykują sankcje nałożone na Rosję. Ostatnio zrobił to premier Grecji podczas wizyty w Moskwie. - Znane jest stanowisko greckiego rządu - sankcje szkodliwe, to droga donikąd - powiedział Aleksis Tsipras. Na greckiego premiera posypała się krytyka między innymi ze strony przywódców krajów bałtyckich.
Prezydent Estonii w wywiadzie dla jednego z brytyjskich dzienników poszedł jeszcze dalej i nazwał sympatyków Rosji w Unii Europejskiej pożytecznymi idiotami. Ale przedłużenie sankcji wobec Moskwy, które wygasają w lipcu, stoi pod znakiem zapytania. - Kiedy szefowie państw i rządów spotkają się w czerwcu i w tym czasie nie dojdzie do eskalacji konfliktu na Ukrainie, wtedy będzie duża presja ze strony kilku krajów, by te sankcje znieść - skomentował w rozmowie z Polskim Radiem ekspert brukselskiego Centrum Studiów nad Polityką Europejską Karel Lannoo.
W tej grupie oprócz Grecji są Austria, Cypr, Węgry, Włochy i Słowacja.
W obozie gołębi była też Hiszpania, choć nie wiadomo, czy w nim pozostanie. Hiszpański minister spraw zagranicznych skrytykował ostatnio premiera Grecji za jego wypowiedzi dotyczące sankcji. Wystarczy jednak sprzeciw jednego unijnego kraju, by restrykcje nie zostały przedłużone.
ZOBACZ TAKŻE: Kto będzie w Moskwie 9 maja? Nie tylko premier Grecji... >>>