Austriacki polityk w opublikowanej we wtorek rozmowie z liberalną gazetą z Portugalii wskazał na - jego zdaniem - przesadną krytykę i brak zrozumienia w UE dla argumentów Polski i Węgier. Schuessel uznał, że decyzja Parlamentu Europejskiego otwierająca procedurę ukarania Budapesztu w ramach art. 7 była błędem.

Reklama

- Nie zgadzam się z nią. Uważam, że należy utrzymać proces otwierający bramy do dialogu - powiedział kanclerz Austrii z lat 2000-2007.

Polityk Austriackiej Partii Ludowej (OeVP) wskazał, że o ile Komisja Europejska miała prawo do krytykowania rządów Polski i Węgier "za naruszenie pewnych zasad", to władze unijne "powinny unikać dawania lekcji" rządom obu tych krajów.

- Powinniśmy mieć wobec nich (Polski i Węgier) więcej cierpliwości, ponieważ przez 50 lat żyli oni w komunistycznej opresji i potrzebują czasu, aby nauczyć się życia wspólnotowego - stwierdził.

Reklama

Austriacki polityk ocenił, że opinie o braku demokracji w Polsce są przesadzone, podobnie jak porównywanie jej do krajów takich jak Turcja czy Rosja.

- Nie martwi mnie sytuacja w Polsce i na Węgrzech, ponieważ lokalne społeczeństwa obywatelskie są tam żywe i zdolne do krytyki. Dobrze przecież wiemy, że żaden dziennikarz nie został tam uwięziony. To rzeczywistość całkowicie odmienna od tego, co dzieje się w Turcji czy w Rosji - dodał.

Były kanclerz Austrii przyznał, że sankcje unijne zastosowane w 2000 r. wobec jego rządu, po wejściu do niego skrajnie prawicowej Austriackiej Partii Wolności (FPOe) Joerga Haidera, były niesprawiedliwe.

- Zraniły mnie osobiście, ponieważ zawsze byłem politykiem proeuropejskim. Użyli sankcji pomimo tego, że znali mnie i mogli mi zaufać. (...) Sankcje te zostały użyte zbyt pochopnie. Należy bowiem czekać, aż rzeczywiście wydarzy się coś złego. Tymczasem nigdy nie sprzeniewierzyliśmy się wartościom europejskim - podkreślił Schuessel.

Reklama

Były szef rządu w Wiedniu, zwracając uwagę na rosnący w Europie populizm, odnotował, że tendencja ta dotyczy zarówno partii prawicowych, jak również i lewicowych. - Grecka Syriza i hiszpańskie Podemos są dziś tego przykładami na ten drugi - dodał.