We wtorek ogłoszono, że Polski Fundusz Rozwoju SA (PFR) zawarł umowę ze spółką zależną funduszu Mid Europa Partners na zakup 99,77 proc. akcji Polskich Kolei Linowych SA (PKL). Resztę akcji posiadają samorządy z Podhala na czele z Zakopanem. Zamknięcie transakcji jest planowane w najbliższych miesiącach. PKL to najstarszy i największy operator kolei i wyciągów górskich posiadający siedem ośrodków w Tatrach i Beskidach, z których najbardziej znane to Kasprowy Wierch i Gubałówka w Zakopanem, a także Jaworzyna Krynicka w Krynicy-Zdrój.

Reklama

O wtorkową transakcję premier był pytany w programie "Gość Wiadomości" w TVP i TVP Info. Odkupienie Polskich Kolei Linowych to jest coś, co jest wielką radością dla wszystkich Polaków"- ocenił szef rządu. Pokreślił, że o konieczności zawarcia tej transakcji od lat mówiło wielu polityków Prawa i Sprawiedliwości na czele z prezesem Jarosławem Kaczyńskim. Premier podziękował staroście tatrzańskiemu Piotrowi Bąkowi, który - jak mówił - starał się o odkupienie PKL.

Według premiera chcieli jej również mieszkańcy Podhala oraz turyści. Właściwie cała Polska chciała tego, żeby PKL, nasze dobro narodowe (...) wróciło do domeny polskiej - powiedział szef rządu.

Morawiecki zapewnił też, że po zmianie właściciela można spodziewać się inwestycji w Polskie Koleje Linowe. Teraz tutaj będą nowe inwestycje, ponieważ to jest taki skarb, można powiedzie perła narodowa, którą trzeba jak najlepiej wykorzystać dla dobra Polaków, by i narciarze zimą, i turyści latem, ale i wszyscy, którzy kochają góry, a to chyba 100 procent Polaków, mogli z niego korzystać - powiedział premier.

Tak, jak Zamoyski ponad sto lat temu odkupił Tatry z rąk ówczesnych handlarzy, tak samo my dzisiaj, odkupujemy od tych funduszy zachodnich tę piękną część polskiej infrastruktury, Polskie Koleje Linowe - dodał Morawiecki.

Szef rządu podkreślił też, że PKL to szansa rozwojowa dla całego Podhala. Pytany kiedy PKLformalnie będą polskie odparł, że dopiero wtedy, kiedy będzie ostateczna zgoda polskiego regulatora. Jestem przekonany, że wszystko będzie dobrze. (...) Nie ma powodu, żeby było inaczej, skoro poprzedni właściciel otrzymał wszystkie zgody, to my możemy domniemywać, że tutaj będzie tak samo - dodał premier.

Jak zauważył, negocjacje w sprawie odkupienia PKL trwały bardzo długo. Przypomniał, że w 2013 roku sprzedano tę spółkę za kwotę 215 mln zł. Jego zdaniem w czasach rządów PO-PSL wartość przedsiębiorstw, które przeszły w ręce zagranicznych właścicieli, sięgnęła ok. 50-60 mld zł.

Reklama

Morawiecki przypomniał, że niedawno jego rząd odkupił także od ukraińskiego inwestora Stocznię Gdańsk, a półtora roku wcześniej z rąk syndyka - Stocznię Marynarki Wojennej (weszła w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej). "A więc rzeczywiście rząd Prawa i Sprawiedliwości stara się, żeby te wyprzedane nasze skarby, różnego rodzaju, w różnych branżach, wracały do polskich rąk, polskiego państwa" - zaznaczył premier.

Powiedział również, że w czasach rządów PO-PSL starty przynosiły Polskie Linie Lotnicze LOT. Teraz kolei - według niego - od kilku lat są firmą rentowną i otwierają nowe połączenia lotnicze na cały świat. LOT jest firmą rentowną, która naprawdę ma ogromną szansę się rozwijać - dodał Morawiecki.

Krytykował przy tym swoich poprzedników z PO, którzy - jak wskazywał - mieli inne podejście do takich kwestii, jak pochodzenie kapitału, czy polityka przemysłowa państwa. Mówili, że najlepszą polityką przemysłową jest brak polityki przemysłowej tak, jak jeden z działaczy Unii Wolności, która potem utworzyła Platformę Obywatelską - dodał.

Wyraził przy tym pogląd, że po kryzysie mogliśmy się przekonać, że pod wieloma względami kapitał ma narodowość. Państwo ma ogromną wartość, ogromne znaczenie w budowaniu siły polskiej gospodarki. Pokazujemy to przede wszystkim na przykładzie walki z mafiami VAT-owskimi, bo to pokonanie tych mafii spowodowało, że mamy kilkadziesiąt miliardów złotych więcej - przekonywał szef rządu.

Zaznaczył, że pieniądze pochodzące z uszczelnienia podatku VAT są przeznaczane m.in. na budowę dróg lokalnych oraz realizację polityki społecznej. Uważamy, że jest to inwestycja w dzieci. Oni mówili, że nie ma pieniędzy na politykę społeczną. My pokazaliśmy, że są te pieniądze, bo można wygrywać z mafiami VAT-owskimi - podkreślił.

Premier dodał, że były minister finansów Jacek Rostowski przewidywał, że obecny rząd nie znajdzie pieniędzy już w roku 2016 i 2017. Tymczasem mamy koniec roku 2018 i niższy deficyt budżetowy, najniższy deficyt długu publicznego, a w zeszłym roku rekordowy brak przyrostu długu publicznego, w ogóle w wartościach absolutnych - zwrócił uwagę Morawiecki.

Pytany o straty dla budżetu państwa spowodowane brakiem walki z mafiami VAT-owskimi, premier odpowiedział: wszyscy zgadzają się, że jest to grubo powyżej 200 mld złotych". "Gdzie jest +Gazeta wyborcza+, gdzie jest TVN, gdzie jest portal Onet, które powinny zwrócić uwagę jak gigantyczne straty poniosło polskie państwo, społeczeństwo polskie przez z sam fakt niefrasobliwości i braku działań wobec mafii VAT-owskich? Czy to jest 400 miliardów, czy to jest 300 miliardów, ja dzisiaj tego nie powiem, ale wszyscy się zgadzają, że to jest grubo powyżej 200 miliardów złotych - powiedział szef rządu. Dodał, że wzrosły również wpływy z podatku CIT.

Premier powiedział też, że narzędzia do walki z wyłudzeniami podatku VAT zostały przygotowane przez byłego ministra finansów Pawła Szałamachę. W kwietniu, w czerwcu i w lipcu wdrożyliśmy nowe rozwiązania przeciwko mafiom VAT-owskim, to jest tzw. podzielona płatność, weryfikacja płatności na rachunkach bankowych i to pakiet tzw. transportowy nr 3 - podkreślił premier.

Zwrócił uwagę, że te rozwiązania przyniosły w sierpniu i we wrześniu 2018 r. oszczędności w wysokości kilku miliardów zł. To jest ta wścieklizna, która ogarnęła teraz wszystkie te mafie VAT-owskie i różnych akolitów, różnych ich sprzymierzeńców, sojuszników - podkreślił. Jeden z górali powiedział mi, że ja jestem Janosikiem, bo zabieram tym mafiom VAT-owskim, a przekazuję dzieciom. Ja się tego zupełnie ani nie wypieram, ani nie wstydzę. Niech tak będzie. Mogę być dla górali - i nie tylko Janosikiem - dodał premier.

Szef rządu powiedział, że kocha góry, a w młodości bardzo dużo chodził po Tatrach. Muszę powiedzieć, że jak byłem bardzo mały - to nawet na nartach zjeżdżałem. Potem już coraz rzadziej - dodał.

Polskie Tatry znam, kocham, pewnie jak wszyscy Polacy. Tutaj czujemy się bardzo blisko nieba. Górale są najbliżej nieba. Cieszę się, że oni walczą tak zawsze o polskość, o patriotyzm, bo to wzmacnia cały naród, jeżeli jest taki kawałek ziemi polskiej, który nie dał się złu, a w szczególności nawet również w czasach komuny - podkreślił Morawiecki.