Dramat Bohuna zaczął się na początku stycznia. Podczas przeskakiwania przez ogrodzenie szkółki leśnej w okolicach Narola w Bieszczadach w siatce zaklinowała mu się łapa. Zwierzę męczyło się przez wiele godzin i w akcie desperacji, aby odzyskać wolność, próbowało odgryźć sobie łapę. Na szczęście walczącego rysia znaleźli leśnicy, którzy akurat patrolowali szkółkę. Zwierzę przewieziono do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu. Tutaj weterynarz Andrzej Fedaczyński stwierdził, że łapy nie da się już uratować i musiał ją amputować.

Dzikie zwierze pozbawione kończyny nie ma szans na wolności, dlatego ryś trafił do Leśnego Pogotowia w Mikołowie pod Katowicami. - Pierwsze dni to był dla niego ogromny stres. W ogóle nie chciał jeść, panicznie chował się przed ludźmi - opowiada Jacek Wąsiński, który prowadzi pogotowie.

To tutaj ryś dostał imię. "Bohun, bo pochodzi ze Wschodu i dlatego, że jest bardzo waleczny" - mówi Wąsiński, który do woliery rysia zagląda kilka razy dziennie, a nawet w nocy. "On uczy się żyć na trzech łapach. A pamiętajmy, że ryś chodzi w poziomie, ale też w pionie, bo wspina się po drzewach" - tłumaczy opiekun zwierzęcia.

Bohun powoli odzyskuje siły. Zjada już codziennie trzy kilogramy sarniny, wołowiny i drobiu. Nauczył się nawet wspinać po konarze na wysokość trzech metrów. Ciągle jednak chowa się przed ludźmi, których panicznie się boi.





Reklama

Aby choć trochę poprawić los Bohuna, adoptowała go organizacja WWF. Ekolodzy nawiązali już kontakt z Anglikiem Glynem Heathem, który specjalizuje się w pomaganiu okaleczonym zwierzętom. Heath obiecał zrobić dla rysia z Bieszczad protezę amputowanej łapy. Bohun stanie się więc pierwszym na świecie rysiem z protezą. Wcześnie dr Heath robił sztuczne kończyny m.in. dla pandy i słonia.

Na wiosnę zespół doktora wraz z Andrzejem Fedaczyńskim odwiedzi Bohuna, żeby zrobić gipsowy odlew jego łapy. Na tej podstawie wykonana zostanie proteza. Sfinansuje ją WWF.

Organizacja prowadzi szeroką kampanię na rzecz ratowania polskich rysiów. Żyje ich u nas już tylko 200.

Nie tylko Bohun

Tymczasem Japońskie Stowarzyszenie Ochrony Żółwi Morskich ogłosiło, że zamierza wyposażyć w protezy żółwicę o imieniu Yu. Został ona najprawdopodobniej okaleczona przez rekina. Jej zdolność pływania została ograniczona o 40 proc. Japończycy specjalizują się w produkcji syntetycznych płetw, m.in. dla delfinów zranionych w rybackich sieciach.