Józef Światło w latach 1945-1948 pracował jako zastępca kierownika Urzędu Bezpieczeństwa w Warszawie, Olsztynie oraz w Krakowie. Jesienią 1948 roku generał Roman Romkowski, kolega z młodości, wprowadził go do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Trzy lata później Biuro Specjalne, w którym pracował, przemianowano na Departament X - na jego czele stanął Anatol Fejgin, a wicedyrektorem został Józef Światło. Departament X miał za zadanie inwigilację najwyższych członków PZPR, wykrywanie i likwidację wszelkich wpływów z Zachodu oraz montowanie kluczowych dla partii procesów politycznych. Światło cieszył się ogromnym uznaniem kierownictwa, władz państwowych, a także Moskwy. Dzięki zaufaniu, jakie wzbudzał, znał wszystkie najtajniejsze dokumenty, nadzorował tajne operacje. Był w bezpośrednim kontakcie z Bolesławem Bierutem oraz wicepremierem ZSRR Berią (miał dostęp do specjalnej linii łączącej z Moskwą).

Reklama

Misja w Berlinie

W grudniu 1953 roku dyrektor Departamentu X oraz podpułkownik Światło wyjechali z misją do Berlina Wschodniego. Dyrektywa została przekazana Józefowi Światle przez Bermana i Bieruta. Sprawa była niezwykle pilna, gdyż kierownictwo partii chciało za pomocą wschodnioniemieckiego Ministerstwa Bezpieczeństwa "uciszyć" Wandę Brońską, która na falach polskiej rozgłośni w Monachium odsłaniała kompromitujące fakty związane z KPP i PPR. Brońska, dawna komunistka, która po kilkunastu latach spędzonych w sowieckich łagrach uciekła na Zachód, w Radiu Wolna Europa opowiadała o przerażających wydarzeniach inspirowanych przez komunistów.

Z początku wszystko przebiegało zgodnie z planem. Światło i Fejgin 4 grudnia 1953 roku spotkali się z dyrektorem wschodnioniemieckiej bezpieki, przekazali dyrektywy z Polski i umówili się z sowieckim doradcą na rozmowę w późniejszym terminie. Korzystając z przerwy w "wykonywaniu zadania", panowie wsiedli do podziemnej kolejki, przejechali kilka przystanków i udali się na zwiedzanie miasta. Tam zobaczyliśmy wielkie sklepy bardzo ładnie urządzone, ogrom towarów, zupełnie odcinające się od Wschodniego Berlina. "Raczej uważaliśmy, że jesteśmy faktycznie we Wschodnim Berlinie, tylko że dotychczas nie widzieliśmy centrum. Weszliśmy do sklepu i zaczęliśmy kupować różne rzeczy" - wspominał po latach Józef Światło. Na koniec okazało się, że do zapłaty potrzebują zachodnioniemieckich marek. Wtedy zrozumieli, że znajdują się w Berlinie Zachodnim. Byli oszołomieni różnicą między wschodnią i zachodnią częścią miasta. Umówili się, że następnego dnia wymienią pieniądze i dokończą zakupy.

Reklama

Decyzja o ucieczce

Światło obmyślił plan ucieczki. Miała mu w tym pomóc ponowna wyprawa do sektora francuskiego. Na miejscu pierwszy udał się do kantoru, by wymienić wschodnie marki na zachodnie. Na zewnątrz stał szef Departamentu X. Gdy Światło wyszedł, przyszła kolej na Fejgina, który też miał wymienić pieniądze. Kiedy szef znalazł się w kantorze, Światło miał już wystarczająco dużo czasu na odłączenie się od towarzysza i przejście piechotą do sektora amerykańskiego.

Jeszcze tego samego dnia Światło zgłosił się do władz amerykańskich z prośbą o azyl polityczny. Wylegitymował się oraz oddał im służbowy rewolwer, z którym nie rozstawał się od lat. Amerykanie potraktowali sprawę priorytetowo. Następnego dnia, 6 grudnia 1953 roku Światło został przewieziony do Frankfurtu nad Menem, skąd 23 grudnia odleciał do Waszyngtonu. Podczas całej operacji i jeszcze przez wiele miesięcy ucieczkę Światły i jego pobyt w USA służby amerykańskie utrzymywały w największej tajemnicy.

Reklama

Pierwszymi oprócz wywiadu amerykańskiego, którzy dowiedzieli się o prawdziwych losach Józefa Światły, byli pracownicy Radia Wolna Europa (RWE). Od 1952 roku dyrektorem RWE był Jan Nowak-Jeziorański. To właśnie do niego 17 września 1954 roku trafiła taśma z nagraniem oświadczenia anonimowego ekskomunisty. Osoba ta podawała się za wysokiego urzędnika Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (MBP). Dyrektor RWE błyskawicznie poczynił kroki, żeby dowiedzieć się od strony amerykańskiej, kim jest ta osoba. Dopiero 20 września drogą poufną uzyskał informacje, że sprawa dotyczy Józefa Światły. W RWE zawiązały się dwa obozy: dyrektor z częścią zespołu optował za nagraniem serii audycji z udziałem Światły, natomiast niektórzy sprzeciwiali się takiemu rozwiązaniu - często sami będąc ofiarami jego działań, byli przeciwni nadawaniu rozmów ze Światłą w tej samej rozgłośni, w której prowadzono wywiady z jego ofiarami. Wreszcie udało się przekonać całą redakcję i omówiono z władzami amerykańskimi zasady, na jakich RWE przeprowadzi wywiad. Do Waszyngtonu został wysłany Zbigniew Błażyński, zaufany współpracownik Nowaka-Jeziorańskiego.

Demaskacja komunistów

W przeszło 150 audycjach - pierwsza pojawiła się na antenie 28 września 1954 roku, kiedy prokurator generalny Stanów Zjednoczonych podał do publicznej wiadomości ucieczkę prominentnego aparatczyka - Józef Światło opowiadał o bezdusznej machinie władzy w PRL-u. Bez skrupułów wykazywał, w jak dużym stopniu polscy komuniści byli zależni od ZSRR. Mówił: "Raz jeszcze powtórzę to, co wiemy wszyscy: Polską rządzi tylko i wyłącznie Moskwa. Trzeba tutaj wyróżnić dwa piony. Jest pion sowiecki, a więc Kreml, ściśle biuro polityczne partii sowieckiej, <doradcy> sowieccy w Polsce w warszawskim MBP i ambasador sowiecki w Warszawie. Tak to wygląda od strony sowieckiej, a zatem od strony decyzji i instrukcji. Na niższym stopniu jest tak zwany pion polski. Należą tutaj Bierut i biuro polityczne, Rokossowski i Ministerstwo Bezpieczeństwa. To jest szczebel wykonawczy.

Światło ukazywał ludzi politbiura całkowicie zależnych od Moskwy, czasami nawet nadgorliwie wykonujących polecenia. W swej wiernopoddańczej służbie dla Moskwy Bierut posunął się tak daleko, że nawet ośmielił się zaproponować zmianę polskiego hymnu narodowego. Sam Stalin musiał pohamować zapędy Bolesława Bieruta, mówiąc dosłownie: "Po mojemu, Mazurek Dąbrowskogo horosza pies'n'. Ostawit' paka". Ponadto w sposób bardzo wyrazisty opisywał zarówno przywileje władz, jak i aparatu bezpieczeństwa pławiącego się w luksusie przy jednoczesnej biedzie proletariatu. "Nie brak więc ptasiego mleczka funkcjonariuszom bezpieki. W porównaniu z robotnikiem w Polsce żyją lepiej, niż żyli przed wojną najbogatsi kapitaliści. Ale mają też znacznie większe przywileje i znacznie więcej pieniędzy niż ich koledzy partyjni w innych resortach rządowych."

Światło zdradził wiele tajemnic z życia osobistego najważniejszych osób w państwie. Wielokrotnie mówił o zbieraniu haków nawet na najwyższych urzędników, które mogłyby się przydać w późniejszym czasie. Wszystkie akta były w posiadaniu Józefa Światły - z wyjątkiem akt Bieruta, które znajdowały się w Moskwie.

Kilka audycji było poświęconych najtajniejszym operacjom, m.in. aresztowaniu Władysława Gomułki. Józef Światło opisał także sprawę uwięzienia prymasa Polski kardynała Stefana Wyszyńskiego i warunków, w jakich miał być przetrzymywany. Dla władz komunistycznych wyjątkowo bolesne było wyjawienie przez Światłę tajemnic MBP, omówienie podziału i funkcji departamentów, a także ujawnienie istnienia tajnej kasy Biura Politycznego. "O istnieniu tej kasy i jej przeznaczeniu decyduje biuro polityczne KC, ale w praktyce wyłącznie Bierut, Berman i Minc. Mieści się ona w oddzielnym pokoju w gmachu Ministerstwa Bezpieczeństwa, w trzech potężnych kasach ogniotrwałych, do których dostęp ma tylko Romkowski, względnie ktoś, kogo upoważni. Czego tam nie ma w tych kasach! Miliony dolarów i innych obcych walut, sztaby złota, brylanty i inne drogocenne kamienie. Wiem o tym, bo raz, z upoważnienia Romkowskiego, sam otworzyłem jedną z tych szaf".

PZPR w szoku

Informację u ucieczce Światły prokurator generalny Stanów Zjednoczonych podał dopiero 28 września 1954 roku. Na konferencji prasowej z udziałem uciekiniera poinformował także o przyznaniu mu azylu politycznego. Do tego czasu mało kto w Polsce wiedział o jego ucieczce. Nie było żadnych przecieków, dlatego ta sprawa wywołała w PZPR ogromne zamieszanie - władze podejrzewały, że Światło został porwany przez obcy wywiad w celu wydobycia od niego informacji. Prawie w ogóle nie brano pod uwagę jego ucieczki. Po ujawnieniu przez Amerykanów prawdy władza komunistyczna w Polsce była zmuszona do ogłoszenia stanowiska w tej sprawie.

W "Trybunie Ludu" z 25 października 1954 roku pojawił się komunikat Polskiej Agencji Prasowej (PAP): "W wyniku kontroli, zarządzonej w połowie 1953 r. przez władze państwowe, zostały w niektórych wypadkach ujawnione fakty jaskrawego pogwałcenia praworządności ludowej. W związku z tym zostały zarządzone szczegółowe dochodzenia. W toku tych dochodzeń władze weszły na trop prowokatora i agenta wywiadu amerykańskiego Józefa Światło, który fałszując dane dotyczące swojej przeszłości i maskując się oraz wykorzystując brak dostatecznej kontroli - zdołał usadowić się w aparacie bezpieczeństwa publicznego. […] Działając jako agent-prowokator, Światło za pomocą różnych przestępczych machinacji i fabrykowanych przez siebie fałszywych dowodów prowadził zbrodniczą akcję oczerniania i uwikłania szeregu obywateli. […] Obawiając się zdemaskowania w wyniku rozpoczętych dochodzeń, agent-prowokator Światło zdołał uciec za granicę i dziś jawnie już, jako zdemaskowany agent amerykańskiej dywersji, kontynuuje swą prowokatorską robotę, występując przez radio ze stekiem równie bzdurnych, jak nikczemnych kłamstw, oszczerstw i fałszerstw." Pod koniec komunikatu nawiązano do "wszechobecnego wroga narodu". Jednocześnie wszystkie wyżej wspomniane prowokatorskie działania przypisano kampanii "czynników amerykańskich", które miały na celu odbudowę zaborczego Wehrmachtu z kadrą hitlerowską na czele i przejmują od tej kadry zbrodnicze metody działania. Na takie informacje było już jednak za późno, gdyż ogół społeczeństwa dzięki RWE poznał prawdę o polskiej władzy ludowej.

Zemsta władzy

Kolejnym krokiem władz było wyciągnięcie konsekwencji w stosunku do osób uznanych za winne oraz bezpośrednio związanych ze sprawą Światły. W ekspresowym tempie powołano komisję, która miała za zadanie przeanalizować działalność Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Jednocześnie skłaniano się do zreformowania i reorganizacji całego aparatu terroru w Polsce. Na sesji aktywu PZPR pod koniec listopada 1954 roku działacze niższych szczebli partii ostro skrytykowali działania Biura Politycznego. Potępili m.in. aresztowania, bezprawne działania agentów bezpieki, a także więzienie Gomułki.

W celu uspokojenia sytuacji i nastrojów społecznych Rada Ministrów 7 grudnia 1954 roku wydała dekret likwidujący Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. W jego miejsce powołano Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oraz Komitet do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego. Na czele MSW stanął Władysław Wicha, a władzę w Komitecie objął Władysław Dworakowski.

W późniejszym okresie aresztowano i skazano na kilkanaście lat więzienia Anatola Fejgina oraz Romana Romkowskiego. Jednocześnie władze komunistyczne starały się kontrolować i w miarę możliwości opanowywać kryzysową sytuację. Przede wszystkim próbowano oddalić od partii zarzuty o zbrodnie stalinowskie, przenosząc całą odpowiedzialność na funkcjonariuszy MBP.

Powody ucieczki

Pytanie, które nurtowało wielu zarówno na emigracji, jak i w kraju, dotyczyło powodów ucieczki Światły. Był jednym z najbardziej zaufanych i oddanych ludzi PZPR i Moskwy. Zlecano mu przeprowadzanie najbardziej tajnych akcji. Był odpowiedzialny za represje i aresztowania ludzi związanych z Polską podziemną. W jego biurze znajdowała się kasa pancerna z najtajniejszymi informacjami na temat polskich prominentnych polityków. Jednak rok 1953 przyniósł ogromne zmiany. Światło zdawał sobie sprawę, że czystki, jakie dotykały działaczy w ZSRR, szybko przeniosą się do innych państw bloku, w tym także do Polski. Obawiał się, że mając dostęp do bardzo wielu tajnych informacji, a tym samym zagrażając innym aparatczykom, może zostać zlikwidowany. Po części ta wiedza pomogła mu w podjęciu decyzji o ucieczce. Znając dokładnie metody, jakimi posługiwali się działacze, potrafiąc przewidywać ich kolejne kroki, mógł szybciej niż inni dostrzec grożące mu niebezpieczeństwo. Przy okazji rozmów ze Zbigniewem Błażyńskim wspomniał: "Taki los czeka każdego, kto zrobi swoją robotę - stanie się niepotrzebny i niewygodny. Wystarczy tylko jedno krótkie polecenie z Moskwy."

Światło stał się "świadkiem koronnym" swoich czasów. Informacje, które ujawnił, podważyły wiarygodność działań komunistów w Polsce i ukazały prawdę na temat życia kraju w czasach terroru. Światło zostawił za sobą wszystko: rodzinę, partię, życie prześladowcy. Wiele jego ofiar obawiało się, że dzięki swoim audycjom będzie kreowany na bohatera. Tak jednak się nie stało. Polacy nie zapomnieli jego zbrodniczej przeszłości. Józef Światło do końca życia mieszkał w Stanach Zjednoczonych. Jego śmierć do dziś wzbudza kontrowersje. Istnieje kilka wersji mówiących o tym, gdzie i kiedy zmarł. Żadna z tych informacji nie została potwierdzona.