Wystarczył drogi alkohol, whisky albo pieniądze, a kierowca unikał kary. Spośród 36 podejrzanych w aferze aż 20 to policjanci. To połowa składu szczecińskiej drogówki - zauważa gazeta.
Schemat był prosty. Patrol zatrzymywał kierowcę. Informował go o przewinieniu i grożących punktach karnych. Wtedy mundurowi dzwonili do "znajomego w policji", który obiecywał załatwienie sprawy, a patrol zgarniał łapówkę.
"Najczęstsze przewinienia, za jakie zatrzymywano kierowców, to brak ważnego ubezpieczenia OC, brak aktualnych badań technicznych, brak dokumentów. Zdarzało się też przekroczenie prędkości, a nawet kolizje" - mówi "Rzeczpospolitej" Renata Pietrzak z Prokuratury Krajowej.
Śledczy wiedzą o 70 przypadkach korupcji. Zarzuty postawili w 30 - ustaliła "Rzeczpospolita".
Po ujawnieniu afery w Szczecinie już brakuje policjantów. "Do pracy delegujemy ludzi z prewencji i Żandarmerii Wojskowej" - mówi Maciej Karczyński z zachodniopomorskiej komendy.