Odpowiedzialna za opiekę nad wojskowymi grobami Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa prace nad przygotowaniem ekshumacji rozpoczęła wczoraj. Stało się to po tym, jak pomysł wydobycia i zbadania pochowanych w 1993 r. w podziemiach katedry na Wawelu zwłok generała Władysława Sikorskiego poparli premier Donald Tusk i prezydent Lech Kaczyński. Zrobili to na wniosek grupy historyków z warszawskiego Towarzystwa Miłośników Historii, którzy chcą wyjaśnić przyczyny śmierci przywódcy tragicznie zmarłego 65 temu w katastrofie lotniczej w Gibraltarze.

Reklama

"Źle się stało, że podczas pierwszej ekshumacji w 1993 r. nikt nie zdecydował się na wykonanie ekspertyz szczątków. Dlatego teraz trzeba to zrobić bardzo porządnie" - mówi DZIENNIKOWI sekretarz ROPWiM Andrzej Przewoźnik, który opracował wstępny plan ekshumacji. Wiadomo, że przewiduje on powołanie specjalnej komisji państwowej, która w porozumieniu z krakowską kurią zorganizowałaby operację wydobycia i zbadania szczątków premiera. Zadaniem komisji będzie przede wszystkim zgromadzenie dokumentacji, która stanie się podstawą do sporządzenia uzasadnienia ekshumacji. Następnie opracowany zostanie szczegółowy program badań.

Najpierw jednak potrzebna jest oficjalna decyzja oraz formalna zgoda kardynała Stanisława Dziwisza, który jako metropolita krakowski jest opiekunem katedry na Wawelu. "Bez zgody kardynała ekshumacja jest niemożliwa" - mówi DZIENNIKOWI rzeczniczka wojewody małopolskiego Małgorzata Woźniak.

Zdaniem historyków zajmujących się II wojną światową w związku z tym, że sprawa dotyczy jednej z najgłośniejszych postaci w XX-wiecznej historii Polski, najlepiej, gdyby decyzję podjął premier Donald Tusk. Takie rozwiązanie dzięki udziałowi doświadczonej w prowadzeniu ekshumacji ROPWiM pozwoliłoby najszybciej przeprowadzić całą operację. Jednak do chwili zamknięcia tego numeru DZIENNIKA nikt w kancelarii premiera nie potrafił nam powiedzieć, co postanowi szef rządu.

Reklama

Wniosek o przeprowadzenie badań mogą złożyć również prokuratorzy z Instytutu Pamięci Narodowej, którzy od kilkunastu dni badają dokumenty na temat śmierci Sikorskiego. Jednak z ich strony nie zanosi się na szybkie działanie. "Prokuratorzy mogliby wnioskować o ekshumację szczątków generała tylko wtedy, gdyby zdecydowali się wszcząć śledztwo w sprawie jego śmierci i gdyby uznali, że pomoże im to wyjaśnić wszystkie okoliczności tragedii sprzed 65 lat" - mówi DZIENNIKOWI rzecznik IPN Andrzej Arseniuk.

Zdaniem Andrzeja Przewoźnika samo przygotowanie i przeprowadzenie ekshumacji nie zajmie więcej niż kilka najbliższych tygodni. Na wyniki sekcji zwłok trzeba będzie poczekać dłużej. "Wszystko zależy od tego, jakie analizy trzeba będzie przeprowadzić. Jeśli konieczne będą badania DNA i specjalistyczne badania toksykologiczne, to ostateczny raport mógłby powstawać kilka miesięcy" - mówi DZIENNIKOWI jeden z warszawskich specjalistów od medycyny sądowej.

Sikorski, który od jesieni 1939 r. kierował polskim rządem emigracyjnym, zginął 4 lipca 1943 r. w czasie startu swego samolotu z brytyjskiej bazy w Gibraltarze. Do dziś tajemnica jego śmierci nie została do końca wyjaśniona.

Reklama

Rozmowa z Dariuszem Baliszewskim

GRZEGORZ RZECZKOWSKI: Twierdzi pan, że gen. Władysław Sikorski nie zginął w katastrofie lotniczej, lecz został zamordowany. Na jakiej podstawie formułuje pan takie wnioski?

DARIUSZ BALISZEWSKI: Na podstawie zeznań świadków i analizy nieznanych wcześniej dokumentów, do których udało mi się dotrzeć.

Co więc wydarzyło się w niedzielne popołudnie 4 lipca 1943 r. w Gibraltarze?

Generał został zamordowany wraz ze swymi współpracownikami na polecenie Brytyjczyków przez polskich żołnierzy. Stało się to ok. godz. 16, gdy Sikorski odpoczywał w Pałacu Gubernatora. Świadczy o tym wiele poszlak. Jedną z nich jest fakt, że od godz. 15 nikt nie widział generała żywego. Sikorski nie poszedł do kościoła na mszę jak miał w zwyczaju, odwołano nawet uroczystą kolację z jego udziałem. Wszystko, łącznie z katastrofą i akcją ratunkową, było mistyfikacją. Motorówka, która powinna pokonać dystans do wraku i z powrotem w godzinę, przypłynęła z ciałem generała już po 15 minutach. Jeden ze nielicznych światków, który widział jego zwłoki, stwierdził, że premier miał brązową twarz. To charakterystyczne dla osób, które zostały uduszone.

Dariusz Baliszewski, historyk, od 15 lat bada przyczyny śmierci gen. Sikorskiego

Rozmowa z Zbigniewem Wawrem

GRZEGORZ RZECZKOWSKI: Co sądzi pan o teorii Dariusza Baliszewskiego, który mówi, że generał Sikorski został zamordowany jeszcze przed startem samolotu?

ZBIGNIEW WAWER: Żadne znane nam dziś dokumenty nie potwierdzają teorii o zamachu na generała. Gdyby komuś na tym zależało, zrobiłby to w bardziej sprzyjających okolicznościach, np. w trakcie lotu w pobliżu wybrzeży francuskich. Wtedy można byłoby ogłosić, że maszyna została zestrzelona przez niemieckie myśliwce, a szczątków samolotu nie odnaleziono. Teorie o zamachu biorą się stąd, że wcześniej miało miejsce kilkanaście prób zabicia generała, które podejmowali wrodzy mu rodacy.

Uważa pan, że w Gibraltarze żadnego zamachu nie było?

Moim zdaniem nie, choć to rzeczywiście była zagadkowa śmierć. Dlatego tak ważne jest, by wreszcie przeprowadzić autopsję szczątków generała.

Zbigniew Wawer, historyk, specjalizuje się w losach Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie