Tusk powiedział, że nie dostał żadnych sygnałów, aby strona rosyjska wykazywała w tej kwestii złą wolę. "Natomiast jest rzeczą zrozumiałą, że z naszego, polskiego punktu widzenia, to miejsce i ewentualne przedmioty mają nieporównywalnie większą wartość i znaczenie emocjonalne, symboliczne, szczególnie znaczenie dla rodzin" - mówił premier.
Jak dodał, strona polska jest w stałym kontakcie ze stroną rosyjską, oczekując, że miejsce katastrofy będzie zabezpieczone szczególnie pieczołowicie. Dodał, że zdaje sobie sprawę, iż nie jest to proste zadanie, bo nie chodzi o zabezpieczenie lotniska, obszaru zamkniętego, ale wielu hektarów, m.in. lasu.
Szef rządu powiedział, że nie można wykluczyć, iż niektóre części czy przedmioty mogą znaleźć się w promieniu odległym od miejsca katastrofy.
Tusk powiedział, że chce, aby na tym obszarze mogli pracować polscy archeolodzy. "Po to, aby rzeczywiście już w sposób tak skrajnie profesjonalny przeszukać każdy fragment terenu, gdzie mogłyby się znaleźć fragmenty samolotu lub przedmioty, które pozostały po ofiarach" - podkreślił premier.
Jednocześnie poinformował, że nie ma żadnego potwierdzenia, aby odnaleziono na miejscu tragedii jeszcze szczątki ludzkie. "Ale nie poprzestanę na tych zapewnieniach i będziemy od strony rosyjskiej, a także od naszych służb konsularnych wymagać jeszcze większej pieczołowitości, jeśli chodzi o zabezpieczenie tego terenu" - zapewnił Tusk.
Nie może być tak, że śledztwo w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem będzie ukierunkowane oczekiwaniami politycznymi albo medialnymi - dodał Tusk.
Szef rządu zapowiedział, że rząd podejmie "wszystkie, nawet nadzwyczajne działania", by zabezpieczyć miejsce katastrofy prezydenckiego samolotu. Jak dodał, na jego prośbę "od godzin porannych" teren ten lustrował polski konsul.
"Rosjanie zapewniają patrolowanie całego terenu" - powiedział. Jednocześnie - dodał - trzeba zrozumieć, że "ze strony rosyjskiej istnieje pewien opór, aby blokować dostęp do tego miejsca polskim - nie wiem czy mogę użyć słowa <pielgrzymów> - ale ludziom, którzy chcą dotrzeć do tego miejsca".
"Nie wykluczam, że otwartość tego miejsca jest spowodowana nadmierną wrażliwością, czy ostrożnością (Rosjan)" - powiedział premier.
>>>Czytaj dalej>>>
Tusk przyznał, że możliwości polskiego rządu jeśli chodzi o zabezpieczenie miejsca katastrofy są w jakimś sensie ograniczone. "Nie możemy wysłać tam polskich policjantów, czy polskich żołnierzy, ale wykluczam, aby strona rosyjska odmówiła nam zwiększenia środków i możliwości organizacyjnych, które służyłyby zabezpieczeniu tego miejsca" - mówił premier.
Niecieprliwość PiS
Szef rządu odniósł się do opinii wyrażonej w projekcie rezolucji autorstwa PiS, że na podstawie tzw. konwencji chicagowskiej rząd mógłby wystąpić do Rosji o przekazanie badania okoliczności katastrofy stronie polskiej.
Tusk podkreślił, że zapis mówiący o tym, że państwo, gdzie miało miejsce zdarzenie może przekazać całość lub część postępowania dotyczy "sytuacji, w której państwo, gdzie zdarzenie miało miejsce nie jest w stanie przeprowadzić takiego badania, na przykład z powodów technicznych".
"W bardzo nielicznych przypadkach stosowano ten przepis, zawsze na wniosek państwa, które jest miejscem zdarzenia, które nie jest w stanie wziąć na siebie odpowiedzialności organizacyjno technicznej" - tłumaczył premier.
W opinii premiera, Rosjanie profesjonalnie prowadzą techniczne badania na miejscu wypadku. Jak dodał, przy każdej operacji, która służy badaniu lub śledztwu, Polacy uczestniczą bez żadnych przeszkód.
W czwartek klub PiS skierował do marszałka Sejmu projekt rezolucji wzywającej premiera do wystąpienia do Rosji o przekazanie stronie polskiej śledztwa w sprawie katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem.
Według Tuska, niecierpliwość, którą wykazało PiS w projekcie rezolucji, "staje się sposobem na dokumentowanie tezy fałszywej, to znaczy, że postępowanie, czy śledztwo różnych instytucji, które się tym zajmują, postępuje zbyt powoli".
"Jest odwrotnie" - oświadczył premier. Dodał, że on także, na tyle, na ile leży to w jego kompetencjach, musi czuwać, by postępowanie było perfekcyjne. "Nie możemy sobie pozwolić na błąd, na fałszywą tezę" - mówił. Jak ocenił, katastrofa pod Smoleńskiem była zbyt dramatyczna, by "ulegać w czasie śledztwa oczekiwaniom wyrażanym przez tabloidy, czy polityków".
>>>Czytaj dalej>>>
Co z czarnymi skrzynkami?
Premier Donald Tusk poinformował też, że prowadzone są rozmowy, na jakich warunkach strona polska i rosyjska będą ujawniały zapis z tzw. czarnych skrzynek.
Tusk zaznaczył, że płk. Edmund Klich - akredytowany przy rosyjskim Międzynarodowym Komitecie Lotniczym - przestrzegał go, że "fragmentaryczne ujawnianie niektórych wątków w śledztwie może przynieść złe, a nie dobre skutki, jeśli chodzi o ustalenie prawdy".
"Ujawnienie jednego z fragmentów śledztwa może być odczytane jako werdykt. Każdy, kto zajmuje się katastrofami lotniczymi - w jakimś sensie ja też się tym od trzech tygodni zajmuję - wie, że katastrofy lotnicze mają całą grupę przyczyn. Chcę tę kwestię nazwać dobitnie - na to uwrażliwiali mnie polscy eksperci: nie możemy doprowadzić do sytuacji, w której - czy ktoś ze strony rosyjskiej, czy polskiej - będzie ukierunkowywał polską opinię publiczną, jeśli chodzi o efekt danego śledztwa na rzecz tylko jednego wątku" - podkreślił premier.
Dlatego - jak przekonywał - z punktu widzenia państwa polskiego jest rzeczą ważną, że prokuratura i akredytowany mają dostęp do odsłuchu czarnych skrzynek, który już został odcyfrowany. "Zarówno polska prokuratura, jak i polska komisja ustalą ze stroną rosyjską możliwie szybkie terminy udostępnienia, także opinii publicznej, kompletu informacji, w tym nagrań z czarnych skrzynek" - podkreślił Tusk.
Szef rządu zapewnił, że zarówno po stronie polskiej, jak i rosyjskiej jest pełna gotowość do tego, by nastąpiło to "tak szybko, jak to tylko możliwe". "Po rozmowie z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem, przewodniczącym komisji po stronie polskiej Jerzym Millerem, ale także po rozmowie ze stroną rosyjską widzę pełną gotowość i także jakby obiektywny interes wszystkich tych stron, aby ujawnienie wszystkich wątków, wszystkich materiałów nastąpiło tak szybko, jak tylko to możliwe" - powiedział premier.
Jak dodał, jeśli chodzi o nagrania z czarnych skrzynek, to jest rzeczą bardzo ważną, aby ten materiał był kompletny.