Według Kuźniara, granicę wolności słowa naruszamiędzy innymi Joachim Brudziński. - Jeśli mamy się czepiać tych wszystkich wypowiedzi, to on wielokrotnie narusza granicę słowa. Hofman robi to z wdziękiem przystojnego cynika, na skrajne bon moty Palikota przestaliśmy już zwracać uwagę, a Stefanowi Niesiołowskiemu wyrywa się tak wiele tak ostrego, że zaczyna mnie bawić. Wszyscy są siebie warci - twierdzi Kuźniar.

Reklama

Dziennikarz sugeruje, by nie łączyć języka internautów z językiem, którym posługują się politycy. - Uodporniliśmy się na polityków. Oni nie są już dla nas klasą wyżej. Ich chamstwo nie jest już naszym chamstwem. To już tak nie działa. To dwa różne światy - uważa Kuźniar.

Tłumaczy z porównania którym posłużył się na Twitterze.

Rozłóżmy to na czynniki pierwsze. Przychodzi ksiądz, który zachowuje się jak polityk. Mówi wszystko to, co wcześniej albo później powie Jarosław Kaczyński. Kończy i zaczyna się modlitwa. O to mi chodzi. Od jednego do drugiego świata jest bardzo blisko. To zakłamanie - twierdzi. - Jak widzę realizację, którą przygotowało PiS, kamerę, która jedzie po fladze. Drugą kamerę, najazd na prezesa, do krzyża, do hasła. Oni są świetnie, profesjonalnie przygotowani. To wygląda dokładnie tak jak Putin wychodzi na swój tron. Dziesiątki kamer i realizacja taka, że X-Factor w Wielkiej Brytanii by się zawstydził - dodaje.

Czym jest według Jarosława Kuźniara "hejterstwo"? - Jeśli założymy, że wkurzanie prawicowych trolli to "hejterstwo", to nim jestem - mówi. - Polityk też może być trollem. Kto ich uprawnia do pisania w obraźliwy sposób o mnie? Skoro atakują, muszę odpowiadać - uważa Kuźniar.

Według dziennikarza politycznymi "hejterami" są wszyscy. - Choć mistrzów jest kilku: Hofman się profesjonalizuje. Brudziński bywa czasem jak Messi "hejtu", trudno jest zapomnieć o Palikocie, o Kurskim, o Kempie, Niesiołowskim - mówi Jarosław Kuźniar.