Na konferencji prezesa PiS w Rudzie Śląskiej pojawił się Marek Migalski z czekiem na 500 tysięcy złotych - informuje "Dziennik Zachodni". Chciał go wręczyć Jarosławowi Kaczyńskiemu, by ten miał z czego opłacić koszt wyborów uzupełniających do Senatu. Migalski uważa bowiem, że jeśli kandydat PiS - senator Bolesław Piecha dostanie się do europarlamentu, to wybory, które wyłonią jego następcę do Izby Wyższej polskiego parlamentu, będą kosztować pół miliona złotych.

Reklama

Prezes PiS z Migalskim rozmawiać jednak nie chciał, dlatego ten chce do niego napisać list otwarty. Cała sytuacja wywoła też polemikę między byłym europosłem PiS a Joachimem Brudzińskim.