Po tym, jak IPN w poniedziałek ujawnił dokumenty, które wskazują na współpracę w latach 70. Lecha Wałęsy z komunistyczną bezpieką, w Polsce rozgorzała dyskusja. Co dalej z legendą “Solidarności”, czy dokumenty ją zrujnują?

Reklama

Jan Dworak przyznaje, że w niektórych kręgach legenda Wałęsy, traktowana jako trochę wyidealizowany obraz byłego prezydenta w oczach społeczeństwa, może doznać uszczerbku, ale w dłuższej perspektywie niewiele się nie zmieni, bo Wałęsa jest człowiekiem, który ma niezaprzeczalne i wielkie zasługi w odzyskiwaniu wolności przez Polskę.

- Nie widzę, jeśli chodzi o istotę rzeczy, szczególnych sensacji w dokumentach znalezionych w domu gen. Kiszczaka. O tym, że Wałęsa współpracował mówiło się od dawna. Słyszałem o tym już na początku lat 90. Nawet on sam udzielał w tej sprawie sprzecznych informacji - tłumaczy szef KRRiT.

Zdaniem Dworaka niezależnie od tego, ile prawdy jest w odnalezionych po latach teczkach, to mamy do czynienia z epizodem. Dworak, podkreśla, że używa tego słowa świadomie - epizod, który nie nie wykracza poza realia ówczesnego funkcjonowania w opozycji.

- Niewiele osób, zwłaszcza jeśli chodzi o młode pokolenie, jest sobie w stanie wyobrazić, co się wtedy w kraju działo. Groźby, którymi posługiwali się pracownicy SB, mówiące o tym, że ktoś może stracić życie, albo ucierpi żona lub dzieci, teraz wyglądaj jak zaczerpnięte z powieści sensacyjnych. Ale wtedy były jak najbardziej realne. Ludzie naprawdę ginęli.

Dworak przypomina, że Wałęsa w momencie podjęcia współpracy miał świeżo w pamięci tragiczne wydarzenia grudnia 70., kiedy strzelano do protestujących ludzi. - To się nie działo 30-40 lat wcześniej, ale tydzień wcześniej. Mam wielu kolegów na wybrzeżu i wiem, że dla całego pokolenia to były tak traumatyczne przeżycia, że część z nich zmieniła stosunek do życia, a co dopiero do polityki. Czego więc wymagać od młodego robotnika? - pyta szef KRRiT.

Reklama

- Dla mnie ciekawy jest paradoks, że te same siły polityczne i środowiska mówią o konieczności prowadzenia polityki historycznej, podnoszenia zasług Polski w dziejach Europy, o roli “Solidarności”, albo narzekają, że symbolem przełomu 1989/90 staje się mur berliński. Te same osoby jednocześnie wykazują tak mało empatii i zrozumienia dla symbolu tamtych wydarzeń, jakim jest Lech Wałęsa - mówi na koniec.