W czasie programu na żywo dziennikarze dyskutowali o wczorajszym Marszu Niepodległości, w tym m.in. o wznoszonych w czasie jego trwania hasłach. Piotr Stasiński przekonywał, że transparenty i okrzyki, wobec których pojawia się najwięcej zarzutów, to nie był margines. - Były symbole neofaszystowskie, rasistowskie, w dodatku jeszcze wulgarne, kibolskie, pełne obelg. Grupa kiboli oddała mocz na mur Muzeum Wojska Polskiego. Skopano grupkę kobiet na Moście Poniatowskiego, wyzywając je od najgorszych ku...w - wyliczał Stasiński. Zacytował również zawołanie, które uwieczniły m.in. kamery: Cała Polska śpiewa z nami, wyp...ć z uchodźcami.
Jako że program nadawany był na żywo, nie było możliwości wyciszenia wulgaryzmów. I właśnie to poruszyło marszałka Senatu. Zapowiedział on doniesienie na Stasińskiego za "wulgarne opinie". Stwierdził, że w czasie programu grał z wnukiem w szachy i to właśnie on zareagował na słowa "k...a" i "wyp...ć".
W poniedziałek Stanisław Karczewski, który był gościem Radia ZET, powiedział, że w tej sprawie skontaktuje się z prawnikami.
Dziś, zaraz idę do prawników, nie wiem, jakie są podstawy prawne, że będę musiał to oczywiście dokładnie sprawdzić w paragrafach, bo jeśli nie będę miał szans na wygranie tej sprawy to będę się zastanawiał. Ale wewnętrznie jestem przekonany o słusznej decyzji - stwierdził Karczewski.
Ja jestem lekarzem panie redaktorze i proponuję, mam taką receptę do niektórych komentatorów, niektórych dziennikarzy - wylać zimny kubeł wody na głowę. Wylać, niech pan Stasiński wróci do domu, weźmie zimny kubeł wody, wyleje sobie na głowę, może mu przejdzie - dodał marszałek Senatu.