"Wszystkie dorosłe trylobity wędrowały <gęsiego> przypuszczalnie do strefy rozrodu. Nie dotarły jednak do celu, gdyż w trakcie wędrówki udusiły się mieszaninami trujących gazów - dwutlenku węgla i siarkowodoru, wydzielanego m.in. przez gnijące szczątki pradawnych roślin oraz pozostałej biomasy znajdującej się tuż pod powierzchnią dna morskiego. Potwierdziły to wykonane ostatnio analizy sedymentologiczne i geochemiczne" - wyjaśnia Adrian Kin, jeden z odkrywców śladów.

Reklama

Po wyginięciu zwierzęta zostały dość szybko pokryte przez delikatny wapienny muł wytrącający się ze środowiska wodnego, a następnie uległy procesom fosylizacji. Dzięki temu ich ślady zachowały się do dziś. Zidentyfikowano wiele pojedynczych ścieżek trylobitowych. Oprócz twardych pancerzy okrywających grzbiety zwierząt zachowały się także, co jest rzadkością, odnóża.

To unikalne znalezisko pozwala na wgląd w zachowania oraz cykle życiowe jednej z dominujących grup morskich stawonogów sprzed setek milionów lat. Wszystkie trylobity zidentyfikowane w kamienołomie "Kowala" należą do nowego gatunku.