Wszystko pod warunkiem, że Polska dostanie gwarancję, że we Wrocławiu powstanie jeden z sześciu ośrodków badawczych należących do instytutu EIT. Determinacja Warszawy w walce o Wrocław znacznie osłabła po poprzednim spotkaniu ministrów nauki w Brukseli.

Reklama

Już trzy tygodnie temu miała zapaść decyzja, gdzie będzie się mieścić ta unijna instytucja. Wielką przewagę miał już wtedy Budapeszt, choć szefowie resortów w końcu nie głosowali kandydatur. Dlaczego? Bo Polska rzutem na taśmę zablokowała to postanowienie.

"Ponad 20 ministrów poparło Budapeszt. Pozostali byli gotowi się przyłączyć, by tylko decyzja zapadła jeszcze w czwartek. Polska jako jedyny kraj była zdecydowanie przeciwna" - mówili wtedy politycy ze Słowenii, która w tej chwili przewodniczy Unii Europejskiej.

Głównym argumentem przemawiającym za Budapesztem jest to, że w Warszawie już ma swoją siedzibę unijna agencja - Frontex - zajmujący się ochroną zewnętrznych granic Wspólnoty. W stolicy Węgier nie ma natomiast żadnej unijnej instytucji.

Europejski Instytut Innowacji i Technologii (EIT) ma być ośrodkiem akademickim i naukowym, którego zadaniem będzie rozwój najnowszych technologii na Starym Kontynencie.