Teraz sprawa jest prosta. Użytkownicy internetu mogą zarejestrować stronę internetową, mając niewiele roszerzeń do wyboru. MOga one być państwowe lub regionalne, takie jak .pl albo .ue. Do wyboru są jeszcze końcówki wskazujące na przeznaczenie czy właściciela strony, czyli .gov, albo .com.
Ale już najprawdopodobniej w przyszłym roku te ograniczenia znikną. ICANN, organizacja zarządzająca internetowymi domenami dopuściła przypisywanie innych końcówek. To otwiera praktycznie nieskończone możliwości przed ponad miliardem użytkowników sieci.
Szczególnie zadowolone mogą być firmy. To one mocno naciskały na ICANN, by znieść ograniczenia związane z domenami. Już niedługo będą mogły na przykład rejestrować strony o nazwie swoich produktów. Na przykład strona o fordzie fokusie będzie mogła mieć adres www.ford.focus.
Własne rozszerzenia będą mogły przyjąć też miasta. To skończy takie praktyki, do jakich musiało się uciekać na przykład Los Angeles. To amerykańskie miasto zapłaciło Laosowi, by odstąpił swoją domenę .la.
Ile będzie kosztować przyjemność założenia strony ze swoją domeną, nie da się teraz powiedzieć. Domeny są rejestrowane wyłącznie przez firmy, posiadające autoryzację ICANN. Organizacja będzie im sprzedawać rozszerzenia za prawdopodobnie około 100 tysięcy dolarów.
ICANN dopuściła też możliwość zapisywania adresów internetowych w alfabetach innych niż łaciński. Ostatnio głośno było o żądaniach Bułgarii, która chce zapisywać strony w domenie .bl cyrylicą. Niedługo nie tylko ona, ale także państwa arabskie czy Chiny przestaną być ograniczone łacińską transkrypcją ich języków.